Muzyka

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 25

Jakiś czas później oczami Mario
Tak panie i panowie, to dziś jest ten dzień. Jaki zapytacie? Otóż dzisiaj się żenię, tak nie przesłyszeliście się. Szczerze? Mam strasznego pietra, ale to chyba jak każdy przed ślubem. Od razu po powrocie z Ibizy wzięliśmy się z Naną za planowanie. Salę jak i kościół zamówiliśmy 2 tygodnie po powrocie świadkową Nany była Magda, a moim oczywiście Marco, i to właśnie on razem z Lewym i moimi braćmi pomagali mi właśnie w ogarnięciu mojej osoby. Gdyby nie oni zapewne nie wziąłbym np. obrączek, bukietu itp. oczywiście wszystkie WAG's dopilnowały tego abym nie zobaczył mojej ukochanej w sukni wcześniej niż w kościele. Oczywiście na ten dzień zamówiłem firmę ochroniarską w razie wypadku. Miałem już na sobie smoking i byłem gotowy do wymarszu. Ja przygotowywałem się w domu rodziców, a moja ukochana w naszym wspólnym domu. Razem z panami ( Reus, Lewy, Piszczu, Błaszczu) wsiadłem do limuzyny i udaliśmy się w stronę mojego obecnego miejsca zamieszkania. W drodze wspominaliśmy mój wieczór kawalerski, śmiechu było co nie miara, ale o moim kawalerskim opowiem później. Wszystko po to aby się odstresować przed najważniejszym. Na wesele zaprosiłem wszystkich z BVB i Bayernu oraz z reprezentacji Niemiec. Uzbierało się trochę ludzi. Kiedy podjechaliśmy pod nasz dom przełknąłem głośno ślinę, po czym poczułem, że robię się blady. Chłopaki spojrzeli na mnie po czym ryknęli śmiechem. Mi jakoś do śmiechu nie było. Wyczołgałem się ledwo żywy z limuzyny i udałem się w stronę domu. Nie zdążyłem otworzyć drzwi, a stanęła w nich Ania. Powiedziała, że dokonują ostatnich poprawek. W salonie w malutkim garniturku siedział Aiden. Bawił się samochodzikami uroczo wyglądał musiałem mu zrobić zdjęcie, zrobiłem je po czym ustawiłem sobie jako zdjęcie kontaktu "DOMEK" (tak ja mam jeszcze coś takiego jak telefon stacjonarny) wziąłem synka na ręce i podszedłem do kolegów, Aiden od razu poleciał do Marco. Ja stałem tyłem do schodów, więc nie widziałem Nany. Uświadomiłem sobie, że idzie widząc miny kumpli dosłownie chłopaki zbierali szczęki z podłogi. Momentalnie się odwróciłem i zobaczyłem JĄ tą jedyną, moją ukochaną, moją muzę, moje natchnienie, mój powód do życia i do gry. Marco szturchnął mnie w ramię, po sekundzie uświadomiłem sobie, że wpatruję się w nią z otwartą na oścież gębą. Miała długą suknię z odkrytymi plecami, niebieską biżuterię, i niebieski kwiat we włosach, do tego delikatny makijaż. Wyglądała niesamowicie. Głośno przełknąłem ślinę i podszedłem do mojej ukochanej po czym pocałowałem ją w policzek i powiedziałem na ucho:
- Wyglądasz niesamowicie.- ona lekko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Chciałam aby ci się spodobało.- uśmiechnąłem się do niej, po czym wręczyłem jej bukiet nachylając się w jej stronę i powiedziałem:
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi się podoba.- po błogosławieństwie od rodziców udaliśmy się do limuzyny. W limuzynie siedzieliśmy ja, Nana, Marco i Magda. Co do Madzi brzuszek jest już bardzo widoczny, a Marco? No cóż obchodzi się z nią jak z jajkiem przez co nie raz oberwał w łeb od niej albo od Nany, ale za to w klubie chodził dumny jak paw bo na 80% było wiadomo, że urodzi mu się syn, wiadomo pierworodny to chłopaka duma rozpierała co się z resztą dziwić, sam byłem bardzo dumny z mojego Aidena, mimo iż nie byłem z nim od pierwszych dni. Wracając do naszego ślubu. Gdy podjechaliśmy pod kościół pierwsi wysiedli oczywiście świadkowie, potem ja i ogarnął mnie szok. Przed kościołem stało mnóstwo fanów i paparazzich. Samoistnie pomachałem do nich po czym pomogłem mojej narzeczonej wyjść z samochodu i weszliśmy do kościoła. Złapałem na chwilę powietrze po czym spojrzałem na Nanę. Widziałem w jej oczach miłość, ale i zdenerwowanie. Pocałowałem ją lekko w usta i powiedziałem:
- Przepraszam.- ta popatrzyła na mnie zdezorientowana po czym zapytała:
- Ale za co przepraszasz?-
- Za to, że jest tu tyle ludzi, za taką ilość gapiów zapewne nie chciałaś aby twój ślub tak wyglądał. Z każdej strony paparazzi, w powietrzu jest już helikopter z kamerzystami.- zaczynałem się jąkać bo łzy zaczęły zbierać mi się w oczach, bo doskonale wiedziałem, że to moja wina. Nana nic nie powiedziała tylko pocałowała mnie i powiedziała:
- To zrozumiałe ponieważ jesteś osobą rozpoznawalną. Dla mnie nie najważniejsza jest ta cała otoczka tylko osoba za którą wychodzę. Tam przy ołtarzu, jak i w całym życiu nie będę myślała o mediach i innych pierdołach. Tylko zarówno w sercu jak i w umyśle będę miała tylko ciebie i naszego synka.-
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłem?-
- Wyborami.-
- Które nie zawsze były poprawne.-
- Mylić się jest rzeczą ludzką.- pocałowałem ją po raz ostatni jako moją narzeczoną. Gdy usłyszeliśmy pierwsze nuty Marszu Mendelsona skierowałem swój wzrok na Nanę po czym zacząłem powoli iść z nią w stronę ołtarza. Gdy stanąłem już razem z Naną przed ołtarzem szybko obrzuciłem wzrokiem kościół i widziałem, że nasze mamy płaczą na całego. Kiedy zakładaliśmy sobie obrączki miałem problem z powtarzaniem słów po księdzu miałem gulę w gardle, ale moja ukochana mnie wspierała werbalnie. Kiedy na naszych dłoniach i usłyszałem słowa księdza:
- Ogłaszam was mężem i żoną.- po czym skierował wzrok na mnie i powiedział:
- Możesz pocałować pannę młodą.- nie trzeba było mi mówić dwa razy od razu złożyłem pocałunek na ustach mojej kochanej ŻON. Z tył lub jakby to powiedzieć bardziej gdzieś obok mnie usłyszałem gwizdy, oklaski, a przede wszystkim brawa. Oderwałem się z trudnością od ust Nany i udaliśmy się w kierunku wyjścia z kościoła. I znów to samo, lecz tym razem było inaczej trochę już się tak nie darli (znaczy fanki nie piszczały) tylko wszyscy krzyczeli:
- Gorzko, gorzko.- po chwili dołączyli się do nich goście weselni. Nic innego mi nie pozostało jak znów pocałować moją żonę. Po dojściu do limuzyny w której siedziałem tylko ja i Nana pojechaliśmy do dworku w którym miało odbywać się wesele. Postanowiłem  połączyć nieco tradycję polską jak i niemiecką. Splotłem nasze dłonie i popatrzyłem na nasze palce na których gościły obrączki, po czym pocałowałem Nanę w dłoń i uśmiechnąłem się do niej. Ona oparła głowę o moją klatkę piersiową po czym spytała:
- Zawsze już będzie tak wspaniale?-
- Kochanie postaram się aby było jak najlepiej.- gdy dojechaliśmy na miejsce przeniosłem moją ukochaną przez próg po czym dostaliśmy od kelnerów kieliszki z wódką (polską) po czym opróżniliśmy je i udaliśmy się do głównej sali gdzie przyjmowaliśmy życzenia i prezenty. Od Aiden'a dostaliśmy piękny rysunek przedstawiający całą naszą familię. Był naprawdę ładny. Gdy już skończyliśmy przyjmować życzenia. Udaliśmy się do stołu na pierwsze danie po którym miał być pierwszy taniec. Nie pamiętam co było na pierwsze danie bo denerwowałem się przed pierwszym tańcem niby to ćwiczyliśmy, lecz zawsze stresik jest. Gdy mniej więcej odpoczęliśmy po I daniu. Wstałem z krzesła i powiedziałem do Nany:
- Żono mogę prosić do tańca?-
- Oczywiście mężu.- i serdecznie się do mnie uśmiechnęła. Ustawiliśmy się na parkiecie, światła zgasły, a przyjaciółki Nany trzymały w dłoniach świeczki. Gdy piosenka się zaczęła podszedłem do Nany , która kiwała się na boki po czym złapałem ją w talii i razem zaczęliśmy kiwać się w rytm muzyki zapaliła się lampa która była dokładnie nad nami, także całą salę jak i nas oświetlała tylko jedna lampa. Po chwili przekręciłem ją tak, że stała do mnie przodem, po chwili oboje byliśmy zatraceni wyłącznie w swoich oczach, a na koniec pocałowaliśmy się. Na szczęście nie pomyliłem kroków. Bawiliśmy się świetnie o 24 wjechał tort. Razem go pokroiliśmy, po czym z zawiązanymi oczami musieliśmy się nakarmić. Gdy pierwsza łyżeczka tortu wylądowała w moich ustach, a nie na policzku, czy też na brodzie. Goście mieli z nas nie zły ubaw. Gdy dałem kilka łyżeczek tortu Nanie do ust i zdjęli nam opaski pocałowałem ją i powiedziałem do niej:
- Z chęcią bym teraz zlizał z ciebie to ciasto.- no i oczywiście oberwałem o głowie. Po jakiejś godzinie do Nany podeszła Ania i powiedziała jej coś na ucho, po czym moja ukochana wyszła z sali razem z Lewandowską. Wróciła po 15 min. (kobiety) miała na sobie inną sukienkę, włosy rozpuszczone lecz pofalowane, buty na płaskim obcasie, a suknia za pewne była w limuzynie bo na salę wróciła sama Nana, a Ania zapewne suknię zaniosła do limuzyny. Nie mogłem oderwać od niej wzroku jak zapewne większość mężczyzn na tej sali. Na szczęście on jest ona wyłącznie i niezaprzeczalnie moja. Porwałem ją od razu do tańca. Była gdzieś 7 rano, a ja z żoną udaliśmy się do naszego apartamentu, byliśmy tak padnięci, że nie mieliśmy na nic innego siły jak tylko na spanie. Na urlop miodowy bo miesiącem tego nazwać nie można ja i Nana lecimy na Hawaje. Moja ukochana oczywiście nie wie gdzie lecimy, a naszego syna zostawiamy mojej mamie, która zabroniła go brać bo jak to powiedziała "Jesteście młodzi nacieszcie się sobą, a ja się z chęcią wnukiem zajmę." nie powiem odpowiadało mi to. Tylko ja, plaża, drinki z palemką, opalanie i najseksowniejsza kobieta pod słońcem czyli moja żona. Wylatujemy jutro o 7:30 bo dzisiaj poprawiny,a ja nawet nie miałem zgona na własnym weselu chamstwo w państwie. Noc poślubną nadrobimy na Hawajach. Cóż przyznaję się. Mam ogromną słabość do mojej żony. Jakby ktoś mi dwa lata temu powiedział, że w wieku 22 lat będę ojcem i mężem wysłałbym tego kogoś do lekarza, ale cóż nigdy nie wiadomo jak, kiedy i gdzie spotka cię szczęście.