Muzyka

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 25

Jakiś czas później oczami Mario
Tak panie i panowie, to dziś jest ten dzień. Jaki zapytacie? Otóż dzisiaj się żenię, tak nie przesłyszeliście się. Szczerze? Mam strasznego pietra, ale to chyba jak każdy przed ślubem. Od razu po powrocie z Ibizy wzięliśmy się z Naną za planowanie. Salę jak i kościół zamówiliśmy 2 tygodnie po powrocie świadkową Nany była Magda, a moim oczywiście Marco, i to właśnie on razem z Lewym i moimi braćmi pomagali mi właśnie w ogarnięciu mojej osoby. Gdyby nie oni zapewne nie wziąłbym np. obrączek, bukietu itp. oczywiście wszystkie WAG's dopilnowały tego abym nie zobaczył mojej ukochanej w sukni wcześniej niż w kościele. Oczywiście na ten dzień zamówiłem firmę ochroniarską w razie wypadku. Miałem już na sobie smoking i byłem gotowy do wymarszu. Ja przygotowywałem się w domu rodziców, a moja ukochana w naszym wspólnym domu. Razem z panami ( Reus, Lewy, Piszczu, Błaszczu) wsiadłem do limuzyny i udaliśmy się w stronę mojego obecnego miejsca zamieszkania. W drodze wspominaliśmy mój wieczór kawalerski, śmiechu było co nie miara, ale o moim kawalerskim opowiem później. Wszystko po to aby się odstresować przed najważniejszym. Na wesele zaprosiłem wszystkich z BVB i Bayernu oraz z reprezentacji Niemiec. Uzbierało się trochę ludzi. Kiedy podjechaliśmy pod nasz dom przełknąłem głośno ślinę, po czym poczułem, że robię się blady. Chłopaki spojrzeli na mnie po czym ryknęli śmiechem. Mi jakoś do śmiechu nie było. Wyczołgałem się ledwo żywy z limuzyny i udałem się w stronę domu. Nie zdążyłem otworzyć drzwi, a stanęła w nich Ania. Powiedziała, że dokonują ostatnich poprawek. W salonie w malutkim garniturku siedział Aiden. Bawił się samochodzikami uroczo wyglądał musiałem mu zrobić zdjęcie, zrobiłem je po czym ustawiłem sobie jako zdjęcie kontaktu "DOMEK" (tak ja mam jeszcze coś takiego jak telefon stacjonarny) wziąłem synka na ręce i podszedłem do kolegów, Aiden od razu poleciał do Marco. Ja stałem tyłem do schodów, więc nie widziałem Nany. Uświadomiłem sobie, że idzie widząc miny kumpli dosłownie chłopaki zbierali szczęki z podłogi. Momentalnie się odwróciłem i zobaczyłem JĄ tą jedyną, moją ukochaną, moją muzę, moje natchnienie, mój powód do życia i do gry. Marco szturchnął mnie w ramię, po sekundzie uświadomiłem sobie, że wpatruję się w nią z otwartą na oścież gębą. Miała długą suknię z odkrytymi plecami, niebieską biżuterię, i niebieski kwiat we włosach, do tego delikatny makijaż. Wyglądała niesamowicie. Głośno przełknąłem ślinę i podszedłem do mojej ukochanej po czym pocałowałem ją w policzek i powiedziałem na ucho:
- Wyglądasz niesamowicie.- ona lekko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Chciałam aby ci się spodobało.- uśmiechnąłem się do niej, po czym wręczyłem jej bukiet nachylając się w jej stronę i powiedziałem:
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi się podoba.- po błogosławieństwie od rodziców udaliśmy się do limuzyny. W limuzynie siedzieliśmy ja, Nana, Marco i Magda. Co do Madzi brzuszek jest już bardzo widoczny, a Marco? No cóż obchodzi się z nią jak z jajkiem przez co nie raz oberwał w łeb od niej albo od Nany, ale za to w klubie chodził dumny jak paw bo na 80% było wiadomo, że urodzi mu się syn, wiadomo pierworodny to chłopaka duma rozpierała co się z resztą dziwić, sam byłem bardzo dumny z mojego Aidena, mimo iż nie byłem z nim od pierwszych dni. Wracając do naszego ślubu. Gdy podjechaliśmy pod kościół pierwsi wysiedli oczywiście świadkowie, potem ja i ogarnął mnie szok. Przed kościołem stało mnóstwo fanów i paparazzich. Samoistnie pomachałem do nich po czym pomogłem mojej narzeczonej wyjść z samochodu i weszliśmy do kościoła. Złapałem na chwilę powietrze po czym spojrzałem na Nanę. Widziałem w jej oczach miłość, ale i zdenerwowanie. Pocałowałem ją lekko w usta i powiedziałem:
- Przepraszam.- ta popatrzyła na mnie zdezorientowana po czym zapytała:
- Ale za co przepraszasz?-
- Za to, że jest tu tyle ludzi, za taką ilość gapiów zapewne nie chciałaś aby twój ślub tak wyglądał. Z każdej strony paparazzi, w powietrzu jest już helikopter z kamerzystami.- zaczynałem się jąkać bo łzy zaczęły zbierać mi się w oczach, bo doskonale wiedziałem, że to moja wina. Nana nic nie powiedziała tylko pocałowała mnie i powiedziała:
- To zrozumiałe ponieważ jesteś osobą rozpoznawalną. Dla mnie nie najważniejsza jest ta cała otoczka tylko osoba za którą wychodzę. Tam przy ołtarzu, jak i w całym życiu nie będę myślała o mediach i innych pierdołach. Tylko zarówno w sercu jak i w umyśle będę miała tylko ciebie i naszego synka.-
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłem?-
- Wyborami.-
- Które nie zawsze były poprawne.-
- Mylić się jest rzeczą ludzką.- pocałowałem ją po raz ostatni jako moją narzeczoną. Gdy usłyszeliśmy pierwsze nuty Marszu Mendelsona skierowałem swój wzrok na Nanę po czym zacząłem powoli iść z nią w stronę ołtarza. Gdy stanąłem już razem z Naną przed ołtarzem szybko obrzuciłem wzrokiem kościół i widziałem, że nasze mamy płaczą na całego. Kiedy zakładaliśmy sobie obrączki miałem problem z powtarzaniem słów po księdzu miałem gulę w gardle, ale moja ukochana mnie wspierała werbalnie. Kiedy na naszych dłoniach i usłyszałem słowa księdza:
- Ogłaszam was mężem i żoną.- po czym skierował wzrok na mnie i powiedział:
- Możesz pocałować pannę młodą.- nie trzeba było mi mówić dwa razy od razu złożyłem pocałunek na ustach mojej kochanej ŻON. Z tył lub jakby to powiedzieć bardziej gdzieś obok mnie usłyszałem gwizdy, oklaski, a przede wszystkim brawa. Oderwałem się z trudnością od ust Nany i udaliśmy się w kierunku wyjścia z kościoła. I znów to samo, lecz tym razem było inaczej trochę już się tak nie darli (znaczy fanki nie piszczały) tylko wszyscy krzyczeli:
- Gorzko, gorzko.- po chwili dołączyli się do nich goście weselni. Nic innego mi nie pozostało jak znów pocałować moją żonę. Po dojściu do limuzyny w której siedziałem tylko ja i Nana pojechaliśmy do dworku w którym miało odbywać się wesele. Postanowiłem  połączyć nieco tradycję polską jak i niemiecką. Splotłem nasze dłonie i popatrzyłem na nasze palce na których gościły obrączki, po czym pocałowałem Nanę w dłoń i uśmiechnąłem się do niej. Ona oparła głowę o moją klatkę piersiową po czym spytała:
- Zawsze już będzie tak wspaniale?-
- Kochanie postaram się aby było jak najlepiej.- gdy dojechaliśmy na miejsce przeniosłem moją ukochaną przez próg po czym dostaliśmy od kelnerów kieliszki z wódką (polską) po czym opróżniliśmy je i udaliśmy się do głównej sali gdzie przyjmowaliśmy życzenia i prezenty. Od Aiden'a dostaliśmy piękny rysunek przedstawiający całą naszą familię. Był naprawdę ładny. Gdy już skończyliśmy przyjmować życzenia. Udaliśmy się do stołu na pierwsze danie po którym miał być pierwszy taniec. Nie pamiętam co było na pierwsze danie bo denerwowałem się przed pierwszym tańcem niby to ćwiczyliśmy, lecz zawsze stresik jest. Gdy mniej więcej odpoczęliśmy po I daniu. Wstałem z krzesła i powiedziałem do Nany:
- Żono mogę prosić do tańca?-
- Oczywiście mężu.- i serdecznie się do mnie uśmiechnęła. Ustawiliśmy się na parkiecie, światła zgasły, a przyjaciółki Nany trzymały w dłoniach świeczki. Gdy piosenka się zaczęła podszedłem do Nany , która kiwała się na boki po czym złapałem ją w talii i razem zaczęliśmy kiwać się w rytm muzyki zapaliła się lampa która była dokładnie nad nami, także całą salę jak i nas oświetlała tylko jedna lampa. Po chwili przekręciłem ją tak, że stała do mnie przodem, po chwili oboje byliśmy zatraceni wyłącznie w swoich oczach, a na koniec pocałowaliśmy się. Na szczęście nie pomyliłem kroków. Bawiliśmy się świetnie o 24 wjechał tort. Razem go pokroiliśmy, po czym z zawiązanymi oczami musieliśmy się nakarmić. Gdy pierwsza łyżeczka tortu wylądowała w moich ustach, a nie na policzku, czy też na brodzie. Goście mieli z nas nie zły ubaw. Gdy dałem kilka łyżeczek tortu Nanie do ust i zdjęli nam opaski pocałowałem ją i powiedziałem do niej:
- Z chęcią bym teraz zlizał z ciebie to ciasto.- no i oczywiście oberwałem o głowie. Po jakiejś godzinie do Nany podeszła Ania i powiedziała jej coś na ucho, po czym moja ukochana wyszła z sali razem z Lewandowską. Wróciła po 15 min. (kobiety) miała na sobie inną sukienkę, włosy rozpuszczone lecz pofalowane, buty na płaskim obcasie, a suknia za pewne była w limuzynie bo na salę wróciła sama Nana, a Ania zapewne suknię zaniosła do limuzyny. Nie mogłem oderwać od niej wzroku jak zapewne większość mężczyzn na tej sali. Na szczęście on jest ona wyłącznie i niezaprzeczalnie moja. Porwałem ją od razu do tańca. Była gdzieś 7 rano, a ja z żoną udaliśmy się do naszego apartamentu, byliśmy tak padnięci, że nie mieliśmy na nic innego siły jak tylko na spanie. Na urlop miodowy bo miesiącem tego nazwać nie można ja i Nana lecimy na Hawaje. Moja ukochana oczywiście nie wie gdzie lecimy, a naszego syna zostawiamy mojej mamie, która zabroniła go brać bo jak to powiedziała "Jesteście młodzi nacieszcie się sobą, a ja się z chęcią wnukiem zajmę." nie powiem odpowiadało mi to. Tylko ja, plaża, drinki z palemką, opalanie i najseksowniejsza kobieta pod słońcem czyli moja żona. Wylatujemy jutro o 7:30 bo dzisiaj poprawiny,a ja nawet nie miałem zgona na własnym weselu chamstwo w państwie. Noc poślubną nadrobimy na Hawajach. Cóż przyznaję się. Mam ogromną słabość do mojej żony. Jakby ktoś mi dwa lata temu powiedział, że w wieku 22 lat będę ojcem i mężem wysłałbym tego kogoś do lekarza, ale cóż nigdy nie wiadomo jak, kiedy i gdzie spotka cię szczęście. 

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 24

Nana
Od wczoraj jesteśmy na Ibizie. Ja z chęcią korzystam ze słonka, a mój ukochany dba bym się za bardzo nie spiekła. Jest taki kochany, że jak patrzę na niego i Aidena to się rozpływam. Mario bawił się właśnie z Aidenem lepiąc zamki z piasku, a ja tymczasem leżałam na ręczniku i czytałam książkę Ani Lewandowskiej bardzo mi się podobała. W pewnym momencie usłyszałam jak Aiden woła do Mario:
- Tata Oddaj mi wiaderko.- podniosłam nos znad książki i zobaczyłam komiczny widok. Mario biegał po plaży w okularach przeciwsłonecznych i wiaderkiem Aidena na głowie. Szybko wyjęłam z torebki aparat i uwieczniłam wygłupy Mario i Aidena. Mój kochany synek postanowił wziąć Mario na swoją starą sztuczkę, czyli przez udawany płacz do celu. Kiedy Mario zobaczył, że Aiden siedzi na piasku i płacze podbiegł do niego kucnął przy nim, a ten zabrał mu wiaderko pokazał język i zaczął uciekać, a ja skurpulętnie to wszystko nagrywałam. Gdy Mario dogonił Aidena wziął go na ręce i zrobił mu samolot co Aiden uwielbia. Po zabawie przyszli na koc i mój kochany synek zażyczył sobie swojego soczku ze swojego bidonu, którym był plastikowy puchar świata. Gdy skończył pić rzucił spojrzenie Mario, a następnie mi po czym poważnie przemówił:
- Mamusiu i tatusiu zwracam się do was z plośbą o to, zie chcie mieć blaciśka siościćkę lub pieśka bjo Lamos mnie njie lubi.- ja i Mario momentalnie zakrztusiliśmy się własną śliną. No cóż mój synek miał jednak swoje teksty. Popatrzyłam na Mario skonsternowana nie wiedząc co powiedzieć. Na szczęście Mario w miarę z tego wybrnął:
- Syneczku o rodzeństwie pomyślimy może za rok dwa, da czemu sądzisz, że Ramos cię nie lubi?- Aiden na to:
- Bo jak go zja usi ciągnę to ucieka -
- Bo jak pieska ciągniesz za uszy to pieska to boli i dlatego ucieka, a o rodzeństwie porozmawiamy za dwa lata.-:
- A cemu tak późno lodzeństwo.-
- Bo jesteś jeszcze za mały aby pomagać mamusi przy braciszku lub siostrzyczce a taty nie będzie często w domku i mój mały mężczyzna będzie musiał pomagać mamusi przy rodzeństwie.-
- Aha, tjo jak będę miał tyle latek.- i tu pokazał 4 palce
- To będę miał lodzeństwo?-
- Dokładnie tak.-
- Tjo nje mogę ciągnąć Lamosa za usy.-
- Dokładnie synku, a teraz wracamy do hotelu na kolację, a potem przyjdzie do ciebie pani opiekunka bo mamusia i tatuś muszą iść na poważną rozmowę.- Mario miał świetne podejście do naszego synka. Uśmiech automatycznie pojawiał mi się na twarzy patrząc na nich.


Mario
Jak Aiden zapytał o rodzeństwo to nie powiem zdziwiłem się trochę, ale nie zaprzeczam, że chciałbym mieć jeszcze dzieci z Naną. Dzisiaj na wieczornym spacerze mam zamiar się jej oświadczyć. Pierścionek mam zakupiony. Mam nadzieję, że się zgodzi wiem, że to właśnie z nią i tylko i wyłącznie z nią chcę spędzić resztę życia. Na wewnętrznej stronie obrączki było wygrawerowane
"GDY MAM CIEBIE WIEM, ŻE DO SZCZĘŚCIA NIE                             TRZEBA MI NIC WIĘCEJ<3"
Strasznie się denerwowałem. Kiedy Aiden został z opiekunką ja poszedłem a Naną na plaże gdzie właśnie zachodziło słońce. Niesamowity widok. Szliśmy brzegiem morza trzymając się za ręce. W pewnym momencie przystanąłem naprzeciwko Nany i zacząłem mówić:
- Nana odkąd cię poznałem wiedziałem, że wprowadzisz jakieś zmiany w moim życiu, lecz nie wiedziałem, że będą one aż tak znaczne i tak dla mnie szczęśliwe. Jedyne czego żałuję to tego, że tak cię potraktowałem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Ty jak i nasz synek jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało. Każdego dnia budzę się zastanawiając się jak was uszczęśliwić. Chcę się budzić koło ciebie każdego dnia i zasypiać koło ciebie każdego wieczoru. Pragnę mieć z tobą jeszcze kilkoro dzieci. Chcę je kochać patrzeć jak stawiają pierwsze kroki, potem jaki idą do przedszkola do szkoły na studia jak zakładają własne rodziny. Chcę z tobą wychowywać nasze wnuki. Po prostu chcę spędzić z tobą resztę swojego życia, więc mam pytanie. Lilianno Puszczykiewicz czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- i wyciągnąłem z kieszeni spodenek pudełeczko z
pierścionkiem zaręczynowym. Widziałem w jej oczach łzy. Uklęknęła przy mnie i powiedziała:

- Tak Mario, kocham cię.- po czym
wpiła się zachłannie w moje usta mi nic nie pozostało jak odwzajemnić tą rozkoszną czynność. Gdy oderwaliśmy się od siebie założyłem jej pierścionek na palec, a od kamienia odbijały się ostatnie promienie słońca. Byłem niezwykle szczęśliwy. Teraz to tylko planować wesele jakiego świat nie widział. 

 

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 23

Mario
Siedzieliśmy w samolocie do Berlina. Aiden siedział między mną, a Naną. leżał z głową położoną na moich kolanach, a Nana przykryła go jego ulubionym kocykiem. Przytulał do siebie swoją ulubioną maskotkę uroczo to wyglądało. Nana spała oparta o okno przykryłem ją swoją bluzą i przyglądałem się jej. Była niesamowicie piękna.Kosmyk włosów którymi zawsze kochałem się bawić wyplątał się z jej pięknej fryzury,założyłem go za jej ucho i przyglądałem się jej. Po jakiś dwóch godzinach lotu zasnąłem. W końcu obudził mnie głos Lukasa, który mówił:
- Ty bohater narodu pasowałby by się budzić bo kibice czekają zaraz będziemy lądować.- przetarłem oczy i spojrzałem na moją ukochaną i synka. Oboje już nie spali. Aiden uśmiechał się do mnie po czym mocno się przytulił się do mnie i powiedział:
- Tata pamiętaj, ze jestem z ciebie dumny.- czułem się niesamowicie słysząc te słowa z ust mojego synka. Bardzo chciałem aby moja ukochana i synek towarzyszyli mi podczas tego ważnego dnia. Zarówno a autokarze w drodze przez miast jak i na placu przy bramie Brandenburskiej. Dzieci piłkarzy były tak samo ubrane jak my tylko ich koszulki były w wersji mini. Wziąłem Aidena na barana i poprosiłem fotografa aby zrobił nam zdjęcie. Strasznie mi się spodobało poprosiłem aby przesłał zdjęcie na mojego maila. Aiden miał na głowie mojego fullcapa. Moja ukochana w drodze na plac przebrała się z ciuchów z lotu w inne bardziej wygodne (bez okularów i ta bluzka) tak samo postąpiły inne partnerki piłkarzy. Wyglądała niesamowicie jej figura nie zmieniła się, a jeżeli to na lepsze. Jechaliśmy przez miasto odkrytym autobusem i słuchaliśmy krzyków tłumu kibiców to coś niesamowitego. Jakaś grupka kibiców przygotowała dwumetrową drewnianą wersję pucharu mistrzowskiego, a każdy z piłkarzy podpisał się na niej. Mieliśmy na sobie flagi Niemiec lub miast z których pochodzimy. Nana cały czas pilnowała Aidena i stała koło głównej sceny. Koło niej stał wózek Aidena w którym spał mój synek. Na nosie miał moje okulary. Po całej ceremonii udałem się w stronę ukochanej. Pocałowałem ją w policzek i uśmiechnąłem się do niej o dziwo ona odwzajemniła to po czym objęła moją twarz po czym złożyła na moich ustach pocałunek. Byłem niesamowicie zaskoczony, lecz z wielką chęcią odwzajemniłem, złapałem ją w pasie a jej dłonie poczułem na szyi. W pewnym momencie usłyszałem krzyki, gwizdy i brawa. Okazało się, że pokazali nas na telebimie. Z niechęcią oderwałem się od niej i przytuliłem do siebie. W moim uchu usłyszałem:
- Kocham Cię Mario.- odpowiedziałem
- Ja ciebie też skarbie i naszego synka również czyli to znaczy, że mi wybaczasz?- 
- Oczywiście, pokazałeś, że żałujesz i chcesz to naprawić. Ale pamiętaj to ostatnia szansa.-
- Uwielbiam cię ty i Aiden to najlepsze co mnie w życiu spotkało.- ona nic nie odpowiedziała tylko mocniej się we mnie wtuliła. Gdy liczba moich kolegów nieco się przerzedziła ja złapałem za rączkę od wózka z moim małym synkiem i zaprowadziłem go i moją ukochaną z powrotem do autokaru. Zacząłem planować nasze wakacje mam nadzieję, ze Nana zgodzi się pojechać ze mną. Jak na razie to chcę posiedzieć w domu i odpocząć w towarzystwie najbliższych z dala od medialnego zgiełku. Jeść babcine pierogi lub kuchnię Nany. Potem głębiej zastanowię się nad miejscem wakacji teraz totalny melanż.

Nana jakiś czas później 
Postanowiłam dać Mario jeszcze jedną szansę. Nasza miłość rozkwita na nowo nasz synek jest bardzo szczęśliwy, a to dla mnie najważniejsze. Ja, Maro i Aiden wylatujemy jutro na dwa tygodnie na Ibizę. Szczerze bardzo się cieszę z tego powodu. Aiden bardzo chce zobaczyć delfiny. Moi rodzice również wybaczyli Mario z czego jestem bardzo zadowolona. Pewnego dnia Mario wziął mnie na spacer po czym pokazał mi niesamowity dom. Po czym powiedział:
- Kupiłem go niedawno dla mojej rodziny. Pragnę abyście z Aidenem przeprowadzili się tutaj i mieszkali ze mną. Tylko o tym marzę. Co ty na to?-
- O Boże oczywiście, że tak Mario, ale wiesz, że niepotrzebnie kupowałeś aż taki wielki dom.-
- Wiem, ze nie jesteś materialistką kupiłem go zmyślą o naszej rodzinie. Marzę o tym abyś została moją żoną i chcę mieć z tobą jeszcze więcej dzieci. Ja ryczałam ze wzruszenia to były piękne słowa mam nadzieje, że szczere.

--------------------------------------------------------------------------------
PRAGNĘ PRZEPROSIĆ MOJE CZYTELNICZKI, ŻE ROZDZIAŁ TAK PÓŹNO, ALE ZACZĘŁAM STUDIA POSTARAM SIĘ DODAWAĆ CO JAKIŚ CZAS ROZDZIAŁY. MAM DO WAS PYTANIE ODNOŚNIE NASTĘPNYCH ROZDZIAŁÓW NA BLOGU. CHCECIE SIELANKĘ CZY CHCIAŁYBYŚCIE ABY W ŻYCIU NASZYCH BOHATERÓW ZNÓW SIĘ POGMATWAŁO? CZEKAM NA WASZE SUGESTIE SERDECZNIE POZDRAWIAM.    

piątek, 19 września 2014

Rozdział 22

Nana
Świętowaniu nie było końca. Po sesji zdjęciowej udałam się z małym do hotelu każąc Marco i Magdzie bawić się. Za to ku zaskoczeniu wszystkich do hotelu odtransportował mnie Mario. Ja niosłam torbę z rzeczami małego, a Mario niósł małego na rękach bo jak to powiedział świętowanie i picie nie jest dla niego woli być z nami mimo iż sama prosiłam go aby został i świętował zwycięstwo z drużyną, a poza tym powiedział:
- Wolę spędzać ten czas z tobą i Aidenem.- nie powiem zarobił u mnie dużego plusa. Aiden spał wtulony w szyję Mario i przykryty bluzą swojego taty. Ja już współczuję Magdzie bo Reus na pewno nie będzie trzeźwy i ona biedna będzie musiała go tachać do hotelu bo jak to Marco powie:
- Trzeba opić małego Reusa.- kiedy doszliśmy do hotelu Mario pomógł mi przebrać Aiden’a i położył go spać za to ja w tym czasie poszłam pod prysznic. 

Mario

Kiedy siedziałem tak nad łóżeczkiem mojego synka i patrzyłem na niego żałowałem każdego dnia spędzonego z dala od Nany i od Aiden’a. On jest taki kochany i uroczy. Kiedy po meczu zobaczyłem Nanę i małego coś we mnie ostatecznie pękło. Zerwałem z Ann i udałem się w stronę Nany z przygotowanym w myślach przemówieniem. Kiedy jednak nasze spojrzenia się spotkały wszystko szlag trafił. Jednak jakimś cudem wydusiłem z siebie trochę w miarę sensownych słów. Kiedy zapytałem Nanę czy mógłbym potrzymać mojego synka ta (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) podała mi go. Mały otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie i powiedział, że widział bramkę i, że była jak on to pięknie powiedział:
- Piękna.- kiedy zobaczyłem jego uśmiech, jego twarz, jego oczy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest on moją wierną kopią. Szczerze wzruszyłem się. A kiedy usłyszałem jedno zdanie z wypowiedziane przez tego uroczego malca łzy poleciały mi po policzkach mały powiedział do mnie:
- Kocham cje tatusiu.- to było najpiękniejsze zdanie jakie kiedykolwiek w życiu usłyszałem. Kiedy udałem się po medal (razem z Aiden’em) pani Angela Merkel, która również wręczała medale powiedziała do mnie:
- A co to za przystojniak?-
- To mój synek Aiden.- a mój mały syn powiedział:
- Dobly, plosę pani.- po czym schował głowę w mojej szyi, ja do niego:
- Halo przystojniaku nie wstydź się.- i uśmiechnąłem się pokrzepiająco w stronę Aiden’a. A ten zaczął swój monolog:
- A wie pani, ze mój tatja stselił blamkę dzisiaj i został moim bohatelem? I powiedział mi, ze jak dolosnę to będę lepsy nis on?- jadaczka mu się nie zamykała już wiem po kim to ma. Pani kanclerz nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się i zawiesiła na szyi Aiden’a medal, po czym powiedziała do mnie:
- Nie obrazisz się Mario?-
- Ależ skąd.- mina mojego synka była warta każdych pieniędzy. Widziałem łzy w jego oczach. Powiedziałem do niego:
- Synku, ale czemu płaczesz?-
- To ze scęścia tata bo ta pani dała mi medal Mistzostw Świata.- i znów wtulił się w moją szyję. Mając świadomość, że trzymam na rękach tak małą istotkę, która mnie kocha i ufa mi bezgranicznie było niesamowitym uczuciem. Kiedy Philip podniósł puchar w górę wszyscy skakali i cieszyli się, a ja najbardziej cieszyłem się z tego, że odzyskałem syna i może odzyskam miłość jego matki. Po powrocie do hotelu pomogłem Nanie przebrać małego w piżamkę i położyłem go do łóżeczka. Patrzyłem jak jego klatka piersiowa równomiernie unosi się i opada. Zakochałem się w tym malcu już wiedziałem czemu jest oczkiem w głowie wszystkich Borussen. W pewnym momencie z łazienki wyszła Nana. Wyglądała niesamowicie z pewnością chodziła na siłownię. Gdy tak na nią patrzyłem zakochiwałem się w niej od nowa, z trudnością powstrzymywałem się przed pocałowaniem jej. Usiedliśmy oboje na łóżku i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że Nana poszła na studia konkretnie na ratownictwo medyczne. Obecnie jest na drugim roku powiedziała, że wiele zawdzięcza moim i swoim rodzicom bo wtedy kiedy ona jest na uczelni oni zajmują się małym. Jest najlepsza na roku. Piliśmy gorącą czekoladę i rozmawialiśmy tak spędziliśmy całą noc. Nawet nie zauważyłem jak zasnęliśmy wtuleni w ciebie. Obudziłem się o 9:30 i w ramionach miałem cały mój świat. Ostrożnie wstałem i udałem się do pokoiku małego, zobaczyłem, że Aiden już nie śpi wziąłem go na ręce po czym umyłem go i znalazłem w jego walizce jakieś ubrania i ubrałem go po czym zeszliśmy ciachaczem do kuchni. Wziąłem coś dla siebie do jedzenia i wspólnymi siłami przyrządziliśmy śniadanie dla Nany. Kaszki Aiden’a zostały w pokoju wziąłem więc trochę ciepłem wody do termosu i wróciliśmy do pokoju. Śniadanie dla Nany położyłem na jej stoliku nocnym, a sam podkreślam SAM zrobiłem Aiden’owi śniadanie. Na ten posiłek składała się głównie kaszka o smaku bananowym i herbata rumiankowa. Byłem z siebie dumny jak cholera. Mały miał swój osobisty zestaw śniadaniowy od dziadka Kloppa. Siedział grzecznie w krzesełku dla dzieci i sam go karmiłem. Gdy do pokoju wszedł Reus z Magdą miałem wrażenie, ze oboje zobaczyli kosmitę w pokoju. Powiedziałem do nich:
- Co się tak patrzycie?- Marco na to:
- Ty karmisz małego?-
- Owszem umyłem go, ubrałem i właśnie teraz karmię. W sypialni śpi Nana więc bądźcie cicho.- miałem wrażenie, że wszystko idzie ku dobremu mam nadzieję, że miałem rację.         

piątek, 12 września 2014

Rozdział 21

Oczami obserwatora dwa lata później 
Zapytacie się co słychać u naszych bohaterów? Otóż z chęcią odpowiem wam na to pytanie. Mały Aiden jest oczkiem w głowie mamusi, wujków z Borussi, dziadka Kloppa jak i swoich dziadków. Mario nadal nie znalazł odwagi na rozmowę z Naną. Przez te dwa lata ani razu z nią nie rozmawiał. Aiden najbardziej ze wszystkich wujków (miał ich spooro) najbardziej uwielbiał wujka Marco, bo ten jak tylko mógł zabierał go ze sobą na trening i woził swoim samochodem. Nana była na 2 roku studiów była najlepszą studentką na roku. Nie udało by się to gdyby nie wsparcie rodziców i przyjaciół. Nana dużo czasu poświęcała nauce, ale również starał się nie zaniedbywać synka. Magda od kilku miesięcy jest narzeczoną Reusa. Kiedy Nana była razem z Marco u jubilera aby wybrać pierścionek piłkarz o mały włos nie dostał oczopląsu. Kiedy w końcu wybrali została najważniejsza i najbardziej stresująca część mianowicie oświadczyny. Marco miał już plan, który według Nany był genialny. Otóż chłopak oświadczył się Magdzie po meczu o Puchar Niemiec (który BVB oczywiście wygrało) Aiden chodził oczywiście na każdy mecz wujka Marco. Zawsze na uszach miał specjalne nauszniki, które niekiedy go denerwowały, ale musiał je mieć na głowie dla własnego bezpieczeństwa. Mały Puszczykiewicz wiedział kto jest jego tatą, ale rozumiał, że mamusia i tatuś się pokłócili i nie mieszkają ze sobą. Jednakże pierwszym słowem jakie wypowiedział były właściwie dwa słowa "Tata Malio". Kiedy zarówno wujek Marco jak i tatuś Mario polecieli do Brazylii na mistrzostwa świata Aiden z mamą i ciocią Madzią oglądał każdy mecz Niemców. Którzy zadziwiali wszystkich na mundialu. Kiedy w meczu z Brazylią Niemcy wygrali 7:1 Marco napisał do Nany SMS-a:
Pakuj małego i moją Madzię i przylatujcie do Rio. Bilety na samolot i mecz przesłałem ci na e-maila. 
Dziewczyna czytała kilka razy wiadomość od przyjaciela po czym powiedziała Magdzie co napisał jej Marco. Bilety miały zarezerwowane na dwa dni przed finałem (11.07). Mały na razie nic o tym nie wie. Nana miała nadzieję, że jej synek ucieszy się z prezentu i z tego, że w końcu może spotka tatusia (który nie odważył się zerwać ze swoją dziewczyną). 

Kilka dni później oczami Nany
Dzisiaj lecimy do Rio Aiden nic nie wie. On jest taki kochany i taki podobny do swojego ojca, że czasami serce mi się kraje. Zapytałam małego:
- Skarbeczku jak będziemy oglądać mecz to czyją chcesz koszulkę?- Hmm mami to stlaśnie tludne pytanie. Wplowadziłaś mnie w śtan konśtelnacji.- gdy na niego popatrzyłam myślałam, że padnę gradem na ziemię ze śmiechu. Mój syn jak coś powie to paść można. Ale muszę nie skromnie przyznać, że zdolny jest. W domu rozmawiamy po niemiecku, tylko czasami mówię coś do niego po polsku aby w przyszłości umiał te dwa języki, a piłkę kopał już jak miał 11 mies. Kiedy wsiadaliśmy do samolotu mały powiedział:
- A gdzie lecimy mama?-
- Niespodzianka skarbie spodoba ci się na pewno.-
- Ale zdązymy na mec taty i ujka?-
- Oczywiście, że tak skarbie.- ciekawa jestem jaką minę będzie miał Aiden jak pójdziemy na mecz, a jaką minę będzie miał Mario jak go po raz pierwszy na żywo zobaczy. Prawda jest taka, że ja nadal nie wyleczyłam się z tej cholernej miłości do Mario. Kiedy wylądowaliśmy po 10 godz. na lotnisku w Rio pojechałyśmy do hotelu niedaleko stadionu. Położyłam śpiącego Aidena do łóżka i sama udałam się w krainę Morfeusza. Obudziłam się o 13:30 miejscowego czasu. Musiałam obudzić Aidena bo nie spałby mi w nocy. Mały z wielkim ale wymalowanym na twarzy wstał z łóżka i poszedł za mną do łazienki aby go umyć. Postanowiłyśmy dzisiaj z Magdą pozwiedzać miasto. Chłopaki pewnie odpoczywają przed meczem albo trenują. Chodziłyśmy po ulicach Rio robiąc mnóstwo zdjęć. Widziałyśmy też kilka dzielnic w których mieszkają ci najbiedniejsi. Cieszyłam się, że mieszkam gdzie mieszkam.  Aiden oczywiście ciał aby kupić mu piłkę i nowe korki. Kupiłam mu miniaturkę NIKE MAGISTA i Brazucę. Magda patrzyła na Aidena i powiedziała:
- Kochana ja nic nie mówię, ale on wygląda jak taki Mario w wersji mini.- a mały był cały uchachany z powodu korków i piłki trener Klopp powiedział, że rezerwuje mu już miejsce w akademii BVB. Po zwiedzaniu wróciłyśmy do hotelu na kolację i wróciłyśmy do pokoju i oglądałyśmy ulubiony film mojego synka "Mustang z dzikiej doliny". Aiden uwielbiał swoją maskotkę Emmę i kocyk z BVB. Jeżeli gdzieś nocowaliśmy musiał mieć te dwie rzeczy kocyk i Emmę. Gadałyśmy trochę w czasie filmu kiedy nagle Magda powiedziała do mnie:
- Nana, ja, jaa chyba w ciąży jestem.- no to mnie kuzyneczka zwaliła z nóg. Powiedziałam do niej:
- Jutro do apteki po test.- oj już wiedzę Reusa jak się będzie cieszył jeżeli to będzie prawda. Ja i Magda jak zawsze zasnęłyśmy po 24:00. Obudziłam się o 12:45 spojrzałam na Aidena, który ściskał maskotkę. Kiedy się obudził poszłam go umyć ubrałam mu jakieś wygodne ciuchy i sama się ubrałam. Kiedy zjedliśmy śniadanie udaliśmy się do apteki i Magda poszła kupić test. Kiedy wróciłyśmy do hotelu z kilkoma sztukami testu Magda od razu skierowała się do łazienki. Po ok 30 min. wyszła o dziwo była uśmiechnięta powiedziała do mnie::
- Matko jestem w ciąży.-
- Wiesz ja twoją matką nie jestem. Teraz musisz to ładnie Reusowi przekazać. Wiem po mecz w czasie celebracji. Nie pytaj mnie skąd wiem, że wygrają. Ja to czuję.- Aiden powiedział do mnie:
- Mami a cemu ciocia płace?-
- To ze szczęścia będziesz miał kuzyna albo kuzynkę.-
- To siupel, a będę mógł się bawić z dzidziusiem?- Magda na to:
- Oczywiście szkrabie, że tak.- i pocałowała go w czoło. Kogo jak kogo ale mojego synka nie dało się nie lubić. Kiedy nadszedł czas przygotowań do meczu Aiden był strasznie smutny. Powiedziałam do niego:
- Kochanie co się stało?-
- Bjo ja nie ziobacię meciu.-
- Kochanie ale my idziemy teraz na mecz do tatusia i do wujka. Cieszysz się?-
- Tjak, tjak ziobacię tatusia. Cekaj mama musę flagi namalować i ziel djać nja włosy.- razem z Magdą zaśmiałyśmy się z Aidena rośnie nam mały strojniś. Pomogłam mu namalować flagi Niemiec na policzkach. Potem na jego włoski dałam specjalnego żelu dla dzieci. Na szyję założyłam mu szalik i słuchawki. Założyłam mu koszulkę z numerem 19, czarne dresy ADIDASA i zielone NIKE. Do torby spakowałam butelkę z sokiem dla małego, czapeczkę i smoczek  w razie gdyby zasnął. Poszłyśmy w stronę stadionu ja cały czas niosłam Aidena na rękach, a Magda niosła moją torbę chociaż ja uparłam się, że sobie poradzę, ale kobiety ciężarnej nie przegadasz wiem z doświadczenia. Kiedy znalazłyśmy miejsca trwała właśnie ceremonia zamknięcia. Super to wyglądało. Kiedy na płytę boiska weszła Shakira, Aiden zaczął śpiewać mi do ucha:
- La la la....- i tak dalej bardzo lubił tą piosenkę. Mimo iż miał nauszniki widział, że jak na boisko weszła Shakira to musiała to zaśpiewać. Uśmiechałam się pod nosem i czekałam na mecz. Miałyśmy muszę przyznać fajne miejsca. Siedziałyśmy obok Sylwii Klose i Cathy Fischer, a z dala od Ann. Sylwia nie znała mnie jeszcze za to Cathy była jedną z ulubionych ciotek Aiden'a. Sylwia powiedziała do mnie:
- A czyj to taki przystojniak?- i połaskotała małego po brzuchu, a ten zareagował śmiechem. Ja na to:
- Jestem Lilianna Puszczykiewicz. A ten przystojniak to Aiden.-
- A już cię kojarzę. Ty jesteś dziewczyną Mario?-
- Raczej byłam.-
- Aha nie wnikam, ale on jest po prostu kopią Mario.-
- Tak, ale na szczęście nie jest takim draniem jak jego ojciec.-
- Co się stało jeśli mogę spytać?-
- Gdy dowiedział się o ciąży zostawił mnie, oskarżył o zdradę, a gdy otrzymał wyniki testu na ojcostwo ani razu się nie odezwał. Tak w skrócie.-
- Współczuję, ale uwierz mi jeszcze będziecie razem on tęskni za tobą.- rozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym zaczął się mecz. Marco grał od pierwszej minuty za to Mario siedział na ławce. Po pierwszej połowie wynik 0:0, ale Niemcy mieli kilka okazji jak i Argentyna. W przerwie Aiden zasnął. Sylwia powiedziała do mnie:
- Słodko wygląda z tym smoczkiem i maskotką. Oczywiście w ustach miał swój ukochany smoczek z BVB. Po drugiej połowie i doliczonym czasie nadal było 0:0. Teraz dogrywka dwa razy po 15 min. Mario nadal nie wchodził. Nie jednak zamiast Klose wszedł Mario. Obudziłam Aiden'a który przed przerwą powiedział:
- Mama obudź mnie jak tata wejdzie.- ostrożnie obudziłam Aiden'a  i pokazałam mu murawę. Ten zerwał się na nogi. Dał mi smoczek abym schowała go do torebki, a mały patrzył jak zaczarowany na boisko. Ja, Sylwia, Magda i Cathy miałyśmy z niego nie zły ubaw. Po pierwszej połowie dogrywki było nadal 0:0. Była chwila przerwy,a Aiden powiedział:
- Djobzie im idzie, ale musiom walcić djo końca.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło. W 113 min. stało się coś niesamowitego Andre Schuerle dośrodkował w pole karne, a tam nieplnowany był Mario który strzelił piękną bramkę. Boże jak ja się cieszyłam, tak samo jak inne dziewczyny. Wszyscy koledzy się na niego rzucili na czele z Marco. Aiden krzyczał:
- Blawo tata, blawo ślicna blamka!- po 10 min sędzia zagwizdał, Niemcy się cieszyli a Argentyńczycy płakali. Aiden'a było wszędzie pełno darł się jak głupi. Ale widziałam tę radość w jego oczach. Zeszłyśmy powoli na murawę widziałam tą pannę Ann szła dumna jak paw w stronę bohatera narodu Niemieckiego i każdego kibica reprezentacji Niemiec. Mnie też dziewczyny zaciągnęły na murawę. Powiedziałam do Magdy żeby poszła się pochwalić narzeczonemu. Gdy patrzyłam na nią i Marco. Czułam się jak w jakiejś komedii. Magda dała mu pudełeczko z testem a ten kiedy zorientował się o co chodzi wziął ją na ręce i zakręcił po czym  postawił na ziemi i pocałował, ale to nie wszystko. Następnie klęknął przed nią i mówił coś do brzucha po czym pocałował go. Ja już wiedziałam, że będą szczęśliwą rodziną, ale jak Reus przy Magdzie będzie taki upierdliwy jak wtedy kiedy ja byłam w ciąży to Magda się nie uwolni od niego. Powiedziałam do Aiden'a:
- Idź do wujka.- postawiłam go na ziemi po czym ten popędził jak strzała w stronę Reusa, a ten po kilku sek wziął go na ręce i pocałował w czoło. Teraz to Reus otrzymywał gratulację od kolegów a Aiden był u mnie na rękach. W pewnym momencie usłyszałam jak mój synek mówi do mojego ucha:
- Mamusiu tata tu idzie.- momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Mario idącego w moją stronę. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały Mario na chwilę przystanął, ale ruszył po chwili w moją stronę. Aiden był wtulony w moją szyję a w ręce trzymał Emmę. Kiedy Mario stał zaledwie metr ode mnie powiedział:
- Witaj Nana.-
- Cześć Mario gratuluję.-
- Dziękuję. Reus taki szczęściarz ładną parę tworzy z Magdą.-
- Tak, a ty nie jesteś szczęśliwy? Gdzie twoja narzeczona?-
- Zapewne w drodze do hotelu. Nana ja chciałem przeprosić za to, że posądziłem cię o zdradę, za to, że cię tak strasznie zraniłem, za to, że nie odezwałem się słowem przez te dwa lata, ale uwierz mi ja wydoroślałem proszę pozwól mi to naprawić. Błagam cię.-
- Nie chcę aby nasz syn wychowywał się bez ojca, lecz nie chcę aby po pewnym czasie ojcostwo ci się znudziło o znowu nas zostawisz. Z resztą ty grasz w Monachium, a ja nie mam zamiaru zmieniać uczelni.-
- W okienku transferowym wracam na SIP.-
- Co?-
- Chcę wszystko naprawić, nie obchodzi mnie to, że będę musiał zapłacić 3/4 mojej rocznej pensji. Mógłbym nawet wszystkie moje pieniądze stracić lecz chcę wiedzieć czy mam szansę uczestniczyć w życiu małego i móc liczyć na jakieś ciepłe uczucia z twojej strony.-
- Szansę zawsze są musisz tylko pokazać, że ci zależy.- 
- Przysięgam. A czy mógłbym go na ręce?-
- Jasne.- po czym podałam mu ostrożnie Aiden'a który już dawno zasnął. Mario powiedział:
- Widzę, że od małego Borussen.-
- To akurat sprawka Marco. Trener Klopp już mu miejsce w szkółce BVB szykuje.- 
- Serio?-
- Tak, jak miał 1,5 roku już go Marco w szatni stawiał na podłogę i go uczył z resztą każdy najważniejszy moment z życia Aiden'a jest uwieczniony na filmie.-
- Muszę jak najszybciej do was przyjechać i to zobaczyć.- uśmiechnął się do mnie a mnie prawie od razu zmiękły nogi. Kiedy Aiden się obudził i wyczaił, że nie jest u mnie na rękach tylko u Mario uśmiechnął się i popatrzył na Mario po czym powiedział:
- Hej tata, piękna blamka. Wsystko widziałem.- kiedy Mario zobaczył, że mały to jego wierna kopia był wzruszony zauważyłam to po łzach, które zebrały się w jego oczach. Powiedział do małego:
- To co synku idziesz ze mną po medal?-
- Tjak, tata a wies, ze bede miał kuzynkę lub kuzyna?-
- Tak?-
- Yhm i bende jego lub jom ucyl glać w piłkę.-
- To świetnie synku.-
- A wies, ze dzaidziuś Klopp powiedział, ze w pzysłości będę tak dobry jak ty?-
- Synku ty będziesz lepszy ode mnie.-
- Kocham cje tatusiu.-
- Ja ciebie też kocham synku, i mamusię też kocham.- i w tym momencie popatrzył mi prosto w oczy jakby szukając tego uczucia sprzed 2 lat które wcale nie znikło.       

środa, 10 września 2014

Rozdział 20

Nana
Kilka dni temu wyszłam ze szpitala mieszkam razem z rodzicami. Mama bardzo pomaga mi z małym. Oczywiście mój syn stał się oczkiem w głowie wszystkich graczy BVB. Najbardziej rozpieszcza go oczywiście ojciec chrzestny, którym jest Marco. Kupił małemu całą wyprawkę. Moja mina na widok pokoju małego i rzeczy w nim (wózek, nosidełko, fotelik, smoczki, butelki, śpioszki, ciuszki, czapeczki, zestaw obiadowy od trenera, kołyska, kojec, wanienka, kocyki, mnóstwo zabawek) była bezcenna. Okazało się, że pokój urządził do spółki z Magdą, a wyprawkę głównie zakupili dziadkowie. Zarówno moi rodzice jak i rodzice Mario. Marco nadal pracuje na swój tytuł najlepszego wujka na świecie. Dzisiaj mają przyjść wyniki badań odnośnie ojcostwa. Marco po treningu ma je odebrać i przywieźć je do mnie. Fabian jedzie jutro do Mario w odwiedziny to ma wziąć ode mnie te wyniki. Ciekawa jestem jak zareaguje Mario jak zobaczy wyniki. Mały po porannym posiłku spał sobie u siebie w pokoju. Muszę przyznać, że dziadkowie się postarali. Jutro mam zamiar wziąć go na jego pierwszy trening w życiu. Jak skończy roczek to na pewno wezmę go na mecz bo teraz jest stanowczo za wcześnie. A jak z moją edukacją? Zdałam maturę na 100% bardzo się cieszyłam wczoraj przyszły wyniki szkoła zezwoliła abym pisała maturę w domu, ze względu na to, że byłam w 7 miesiącu. Siedziałam sobie w salonie z dostępem do wody, a przede mną trzyosobowa komisja. pisałam niemiecki, angielski, matematykę, chemię, biologię, rozszerzony niemiecki, polski oraz historię świata. Wszystko zdałam na max-a. Musieliśmy to opić dzisiaj. Zadzwoniłam do trenera po 3 sygnałach odebrał:
- Cześć Nana co tam u was?-
- Wszystko dobrze. Mały jest taki uroczy wcale nie płacze. Tylko śpi, je i się uśmiecha jak mnie widzi. No od czasu do czasu trzeba go przewinąć ale już się przyzwyczaiłam.-
- To super, że sobie radzisz, a w jakiej sprawie dzwonisz?-
- Mógłby trener odwiedzić mnie dzisiaj z drużyną?-   
- Jasne, ale z tego co wiem Marco jedzie do szpitala po wyniki testu.-
- No to zapraszam na obiad wy zjecie, a Marco w spokoju je odbierze.-
- Zdajesz sobie, że zapraszasz do siebie 20 facetów głodnych po treningu?-
- Tak może być polski obiad?-
- Oczywiście. Będziemy tuż po treningu koło 15:30.-
- Czekam.- zmobilizowałam Magdę do pomocy, małego włożyłam do kojca w salonie na który był widok z kuchni. Zdecydowałyśmy się na tradycyjny polski obiad czyli schabowy z ziemniakami i surówką (w naszym wypadku wypadło w losowaniu kamień, papier nożyce, że będzie z jabłek i marchewki) i rosół z kury z makaronem. Nie wiem jakim cudem znalazłam w spiżarce 20 kotletów (nie wnikam w to), ale ja zajęłam się ziemniakami, a Madzia zajęła się kotletami. Kiedy ziemniaki były obrane i gotowały się moja perełka zaczęła płakać chciałam go nakarmić, ale nie chciał, kolki nie miał, w pieluszce czysto. Powierzyłam opiekę nad małym Magdzie, a sama poszłam do swojego pokoju po tzw. "zestaw awaryjny" po czym szybko szybko zeszłam na dół po czym wzięłam Aiden'a na ręce i pokazałam mu to zdjęcie. Przeżyłam szok mały od razu przestał płakać tylko wyciągnął ręce w stronę zdjęcia i uśmiechał się. Nieświadomie uroniłam kilka łez. To było takie piękne według mnie. Magda kiedy zauważyła, ze Aiden przestał płakać przyszła do salonu i powiedziała:
- Co mu pokazałaś, że się uspokoił?-
- To.- i pokazałam jej zdjęcie, a mały zaczął płakać bo nie widział zdjęcia Mario. Magda powiedziała:
- Nie dość, że Aiden jest podobny do niego to jeszcze się szczerzy na jego widok nawet ślepy by zauważył, że to jego syn tylko on sam tego nie widzi.-
- Przecież on nie widział Aiden'a.-
- Fabian i tak dzisiaj jedzie do niego to dam mu kilka zdjęć malucha na kolanach do ciebie przyjdzie z przeprosinami.-
- Ja chcę tylko aby on zaakceptował i uznał Aiden'a. Czy o tak wiele proszę.-
- Pewnie, że nie dobra chodź robić sałatkę, a mały będzie leżał w kojcu razem ze zdjęciem tatusia.- ok 15:20 wszystko było urządzone w domu było 22 nakrycia i wszystko było na talerzach. Dokładnie o 15:30 ktoś zadzwonił do drzwi podeszłam do nich i zobaczyłam trenera, a za nim całą BVB a na podjeździe autokar BVB. Powiedziałam do trenera:
- To ile mam wam zwrócić z benzynę?- po czym wszyscy się zaśmiali. Zaprosiłam wszystkich do środka i życzyłam smacznego. Jedli aż im się uszy trzęsły. Gdy wszyscy skończyli Marco dał mi kopertę,a trener widząc, że zamierzam to przy nich czytać powiedział:
- Nie musisz tego czytać na głos.-
- Chcę mieć świadków.- gdy przeczytałam cały tekst z którego wynikało jedno: Mario był ojcem Aiden'a. poczułam dziwną ulgę w serce sama nie wiem czemu. Po przeczytaniu zapakowałam pismo do koperty i powiedziałam:
- Panowie i pani. Dzisiaj rano dostałam wyniki matury. I wszem i wobec pragnę ogłosić, ze zdałam całą maturę na 100%.- wszyscy zaczęli mi bić brawo i gratulować Marco uściskał mnie i powiedział:
- Gratulację kujonie.- w pewnym momencie gratulacji ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach zobaczyłam Fabiana, powiedziałam do niego:
- Hej Fabi, ty pewnie po papiery?-
- Tak.-
- Chodź do środka Aiden na pewno się ucieszy, że wujek do niego przyszedł.-
- Czytałaś wyniki?-
- Tak. Nie kłamałam jak niektórzy podejrzewali.-
- A jak matura masz już wyniki?-
- Zdałam na 100% wszystko.-
- A idź ty kujonie.-
- Drugi Marco.- kiedy Fabian poszedł do Aiden'a ja udałam się po papiery i piwo dla chłopaków i sok dla siebie. Co do studiów to myślałam nad ratownictwem medycznym, a jak to skończę to chciałabym iść na dziennikarstwo. Ale to wszystko się okaże. Gdy Fabian wyszedł od nas my nadal rozmawialiśmy na wszelkie tematy, ale teraz przenieśliśmy się do salonu gdzie przebywał mały. Gdy Marco i trener zobaczyli jak Aiden śpi przytulony do zdjęcia Mario tak się rozczulili, że zrobili mu zdjęcia i powiedzieli:
- Śpioch po Mario.- Marco       
- Tylko szkoda, że jego tatuś nie jest aż tak grzeczniutki jak synek.- trener. Rozmawialiśmy do 23:15 po czym zaniosłam śpiącego Aiden'a do jego pokoju po czym przebrałam go w piżamkę  (od wujka Marco)i położyłam do łóżeczka. A sama poszłam do siebie i razem z psem który udał się na swoje posłanie udałam się do krainy Morfeusza.

Mario
Nie wiem co u niej. Wiem tyle, ze urodziła. Nie wiem czy dziewczynka czy chłopiec. Prawda jest taka, że nadal ją kocham i szczerze nie wierzę w jej zdradę. Po co ja się oświadczyłem Ann? Dzisiaj ma przyjechać mój brat Fabian. Nana ma mu dać wyniki testów na potwierdzające lub przeczące o tym, że jestem ojcem. Była godz. 23:55 kiedy w moich drzwiach pojawił się mój starszy brat. Nie powiedział nic tylko wszedł do mieszkania wręczając mi kopertę z napisem "MARIO" to mi wystarczyło. Fabian poszedł na górę, a ja otworzyłem kopertę i wyjąłem ze środka pismo ze szpitala gdzie było napisane czarno na białym, że jestem ojcem. Lecz w środku było coś jeszcze były to zdjęcia jeszcze z USG, a potem już zdjęcia przesłodkiego malca. Był to chłopiec nazywał się Aiden Marco Puszczykiewicz. Super, drugie imię po wujku. W pewnym momencie dostałem MMS-a od Marco były to zdjęcia z sali porodowej jak Aiden ślicznie się uśmiecha, a drugie w domu Nany jak mały śpiąc przyciska do siebie z całej siły...moje zdjęcie. Pod spodem Marco napisał mi, że był z Naną kiedy Aiden przychodził na świat i opowiedział mi czemu mały tak bardzo ściska moje zdjęcie. Okazało się, że Nana zawsze małemu przed snem opowiada coś o mnie. Z oczu poleciało mi kilka łez żałowałem, ze zostawiłem moją dziewczynę samą z tym wszystkim. Nana zdała maturę i chce iść na ratownictwo medyczne. Jutro muszę iść do sklepu aby zdjęcie wstawić w ramkę i postawić sobie koło łóżka jak na razie nie mam odwagi spojrzeć Nanie w oczy po tym co jej powiedziałem i jak ją potraktowałem. Mam nadzieję, ze kiedyś dane mi będzie z nią porozmawiać i zobaczyć i dotknąć chociaż mojego synka. Jak to pięknie brzmi MOJEGO SYNKA. Którego ojcem chrzestnym jest mój najlepszy przyjaciel, który zakupił mu calutką wyprawkę. 

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 19

Nana
Gdy weszłam do domu od razu spotkałam się z ciekawskimi spojrzeniami tej zakochanej dwójki. Wiedziałam już, że nie wymignę się z tej rozmowy, Reus powiedział:
- No to kochana siadaj i opowiadaj, jak było?-
- No jak miało być? Normalnie rozmowa z byłym chłopakiem.- Magda przewróciła oczami i powiedziała:
- Tja jasne i jeszcze mi powiesz, że nic nie poczułaś?-
- Tak poczułam tęsknotę i odrzucenie to chciałaś usłyszeć?!-
- No może niekoniecznie to.-
- Przepraszam, że się uniosłam, ale to może przez te huśtawki nastrojów. Junior jakby wyczuł z kim rozmawiałam strasznie kopał.- Magda na to:
- Będzie piłkarzem albo piłkarką po tatusiu.- mi momentalnie zebrały się łzy w oczach, Marco po sek. powiedział:
- Chciałaś powiedzieć, że będzie piłkarzem po wujku.-
- Dziękuję wam za wsparcie. A jak myślicie jak Ramos zareaguje na Juniora?-
- Jest łagodny, pamiętasz jak ciągnął sanki Niko i jak woził go na grzbiecie. Potem Niko mówi do mnie "Wujku kup mi takiego psa jak będę starszy."- po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Jutro czyli w sobotę miałam wizytę u lekarza miała jechać ze mną moja mama, bo Magdzie kazałam iść na mecz. Sama zapewne również na niego pójdę, ale po badaniu. Jak zawsze na mecze idę w koszulce Reusa. Sama zaprojektowałam koszulkę z numerem 30 i napisem "Götzeus" jedna połowa koszulki ma design FC Bayern, a druga BVB. Szczerze nikt nie widział projektu tej koszulki bo nie chciałam temu nikomu pokazywać. Kiedy siedziałam w poczekalni z mamą zastanawiałam się czy moja kruszynka pozna kiedykolwiek swojego tatusia. Miałam taką nadzieję. Szczerze chciałam trzymać już tą kruszynkę na rękach, ale strasznie bałam się porodu. Rozmawiałam z mamą i pytałam jej jak ona zniosła ten ból jak mnie rodziła. Powiedziała, że był przy niej mój tata, ale od razu powiedziała, że jeżeli będą ze mną Magda i Marco to lepiej to zniosę bo jak to powiedziała będę bardziej skupiona na żartach Marco. Po badaniu wyszłam z gabinetu. Z moim maleństwem było wszystko w porządku. W szpitalnej łazience przebrałam się w rzeczy potrzebne na mecz. Na policzkach namalowałam żółto-czarne serduszka. Gdy dojechałyśmy na stadion i po doczłapaniu się na trybunę dla przyjaciół i rodziny była już 56 min. było 2:1 dla gości strzelcami byli Mario i Arjen. Nie wyobrażam sobie jak bardzo kibice gwizdali na Mario. W 70 min. Marco doprowadził do wyrównania. Po strzeleniu bramki podbiegł do kamery podciągnął koszulkę gdzie po polsku było napisane "Magda kocham Cię to dla ciebie." Moja kuzynka, która siedziała tuż obok mnie siedziała z buzią otartą na oścież. Kogo jak kogo, ale Reusa nie można posądzić o brak romantyczności. Ja zrobiłam Magdzie zdjęcie po czym wstawiłam na fb z podpisem " Jak wygląda Magda po tym jak chłopak zadedykował jej bramkę? Właśnie tak." po paru min. miałam już mnóstwo like-ów. Do 90 min. był remis. Sędzia doliczył 3 min. jakieś 20 metrów od bramki Robben faulował Durma, więc do rzutu wolnego pochodził nike kto inny jak Reus. Popatrzył w oczy Neuera i strzelił. Ja z nerwów zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam ryk 80 tys. kibiców BVB Marco strzelił piękną bramkę. Piłka wpadła w samo okienko. Gdy mecz się skończył (czyli dokładnie po bramce Reusa, która nie zdążył zrobić cieszynki) wszyscy chłopacy podbiegli do linii bocznej pokazali na mnie i zrobili z rąk kołyski. Łzy popłynęły mi po policzkach jak deszcz z rynny po deszczu. Już wiem, że Junior będzie miał więcej niż dwóch wujków. To było wspaniałe.    

3 miesiące później     
Szczerze z tym moim 8-miesięcznym brzuchem czuję się jak bania. Jak tylko widzę, że Reus przyjeżdża do mnie i jego pojazdem jest Aston Martin karzę mu wrócić się do domu po terenówkę. On się tylko śmieje ja mu dam. Coraz rzadziej pojawiam się teraz na SIP-ie. Czasami tak boli mnie kręgosłup, że nie mogę wstać z łóżka. Co u Mario? Jak dla mnie ciężko, a dla niego wręcz przeciwnie. Czemu otóż mój chłopak ma już narzeczoną. Po mundialu (za 2 lata) mają brać ślub. Nie powiem boli mnie to i to bardzo. Gdy się o tym dowiedziałam uroniłam tylko jedną łzę. Czemu tylko tyle? Magda powiedziała "Kochana nie denerwuj się teraz przecież nie możesz." Prawie cały czas siedzę u Reusów sama nie wiem czemu. Może dlatego, że to oni mają być ze mną, a ja mam przeczucie, że maluszek pojawi się tutaj wcześniej niż planowano. Siedziałam sobie właśnie z Magdą, grałyśmy w Monopoly i czekałyśmy na Lamusa w sensie na Marco. W pewnym momencie poczułam tak straszny skurcz, że o mały włos nie spadłam na podłogę. W ostatniej chwili złapała mnie Magda. Powiedziała do mnie:
- Nana co się dzieje?- przez płacz powiedziałam:
- Boli!- skuliłam się kiedy poczułam kolejny skurcz. Magda pomogła mi wstać i powoli podążałyśmy w stronę garażu, co jakiś czas skulałam się z powodu skurczy. W końcu wsiadłyśmy do auta Marco na szczęście na trening Marco pojechał dzisiaj Astonem Martinem. Kiedy byłyśmy w drodze do szpitala Magda zadzwoniła do Marco i na głośnomówiącym mówiła co się dzieje. Marco powiedział, że już pędzi do szpitala. Magda cały czas miała włączone światła ostrzegawcze także kiedy jechałyśmy w mieście ponad 80 km/h policja nas nie zatrzymała. Gdy dojechałyśmy pod izbę przyjęć Magda wyskoczyła z auta jak torpeda rzucając mi tylko "Wytrzymaj jeszcze chwilę!" i poleciała po pielęgniarkę drąc japę "POMOCY!!! Moja kuzynka rodzi!!!" w pewnym momencie w bocznym lusterku dostrzegłam auto Marco po chwili w szybie zobaczyłam blondyna w stroju treningowym. Otworzył drzwi i powiedział:
- Co rodzić się zachciało?-
- Reus zamknij się tylko mi pomóż bo twoja ukochana mnie tutaj zostawiła.-
- No już ci pomagam słoneczko ty moje.- Miłosierny Marco wziął mnie ostrożnie na ręce i zaniósł mnie do środka, a tam Magda biegła w naszą stronę z pielęgniarką i z wózkiem. Pielęgniarka zawiozła mnie na salę, a Magda i Marco pędzili za nami. Gdy położyli mnie na porodówce i monitorowali częstotliwość skurczy lekarz, który wszedł do sali powiedział do mnie:
- Tam na korytarzu jest dwójka osób które z nich poprosić?-
- Oboje, proszę niech oboje tu będą już dawno ich o to prosiłam.-
- Dobrze.- odpowiedział, po czym zwrócił się do pielęgniarki:
- Proszę poprosić tych dwoje z korytarza, że pacjentka ich prosi.- po kilku min do sali weszli Magda z Marco. Kuzynka usiadła po mojej prawicy, a Marco po lewicy. Powiedziałam do nich:
- Nie zostawiajcie mnie tu samej.- Maga głaszcząc mnie po czole powiedziała:
- Nie martw się Lili nie zostawimy.- Marco powiedział:
- Trener do mnie dzwonił, że już tu jadą, a rodzice twoi i pana M. są już w drodze.-
- Boję się.- Lama na to:
- Będzie dobrze będziemy siedzieć tutaj z tobą do końca choćby kilkanaście godzin.-
- Nie dołuj mnie, że to tyle będzie trwało.- po chwili pielęgniarka powiedziała do Marco:
- Czy mógłby się pan troszkę przesunąć bo muszę pacjentce podłączyć kroplówkę.- zapytałam:
- Ale czemu?-
- To są leki przyspieszające poród. Skurcze występują regularnie co 3 minuty, a dziecko nie chce wyjść. Jeżeli nie przyspieszymy porody to może to wpłynąć źle na panią i na dziecko.- bardzo się przestraszyłam bałam się o moje maleństwo. Na twarz założyli mi maseczkę tlenową. Kiedy już jakaś ilość płynu z kroplówki była w moim organizmie lekarz powiedział:
- Jak pani powiem będzie pani przeć aż doliczę do 10.- złapałam Magdę i Marco za ręce, po czym powiedziałam do Madzi:
- Boję się o nie.- Magda mimo strachu, który widziałam w jej oczach powiedziała:
- Wszystko będzie do brze maleńka tylko słuchaj lekarzy.- potem powiedziałam do Marco:
- Jeśli mi zemdlejesz to cię zabiję i nie pozwolę ożenić się z Madzią.- ten uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Postaram się, ale niczego nie gwarantuję.- uśmiechnęłam się do niego po czym usłyszałam komendę lekarza:
- Proszę przeć!- zrobiłam jak mi kazał i momentalnie ścisnęłam rękę zarówno Magdy jak i Marco. A lekarz liczył. Gdy doliczył do 10 pozwolił mi przez kilkadziesiąt sekund odpocząć po czym znów kazał przeć, a Marco mówił mi do ucha:
- Nana dasz radę.- po drugiej porcji bólu powiedziałam:
- Matko Boska jak to boli.- po trzeciej komendzie usłyszałam płacz małego człowieczka. Lekarz powiedział:
- Już może pani odpocząć. A ten pan to tata czy?-
- Najlepszy wujek.- po czym lekarz zwrócił się do Marco:
- Chce pan przeciąć pępowinę?- Marco momentalnie zbladł,a ja do niego:
- Pamiętaj co ci mówiłam.- Marco wziął od lekarza nożyce i przeciął pępowinę. Lekarz powiedział:
- Gratuluję pani śliczny chłopczyk, zaraz go pani podamy tylko sprawdzimy czy wszystko z nim w porządku.-
- Dobrze.- Magda otarła mi pot z czoła po czym powiedziała:
- Byłaś bardzo dzielna.-
- Dzięki.- po czym zwróciłam się do Marco:
- No Marco spisałeś się, sądziłam, że wymiękniesz. Ciekawa jestem czy jak za parę lat będziesz tu z Madzią siedział to też taki dzielny będziesz.- Marco odpowiedział:
- Ja nigdy nie wymiękam.- Magda na to:
- Taa chyba, że lekarz pyta się ciebie czy chcesz pępowinę przeciąć.- po czym obie się zaśmiałyśmy.- ja powiedziałam do Marco:
- Oj chodź się przytul wujaszku.- Marco na to:
- Powiedziałaś najlepszy.- śmiejąc się nie zauważyłam, że podeszła do nas pielęgniarka z moim bobaskiem na rękach. Gdy go zobaczyłam od razu się zakochałam. Był już umyty i miał na główce niebieską czapeczkę. Uśmiechał się, a miał zamknięte oczka. Reus powiedział;
- Czekajcie muszę uwiecznić tego przystojniaka.- po czym oddalił się trochę i zrobił mi, Magdzie i Juniorowi fotkę. Po czym zapytał mnie:
- A jakie mu dasz imię?-
- Aiden (czyt. Ejden) Marco.- i zrobiłam w stronę blondyna wyszczerz.- gdy odwieźli mnie na salę do środka zwalili się wszyscy. Od rodziców moich i Mario począwszy po trenera skończywszy. Wszyscy chcieli wiedzieć jaka płeć, imię, czy wszystko ok, a ja chciałam aby przywieźli już tutaj moją kruszynkę. Gdy w końcu pielęgniarka przywiozła mojego małego księcia wszyscy zamilkli. Pielęgniarka powiedziała do mnie:
- Synek stęsknił się za panią.- podała mi go na ręce, a ten otworzył oczka i patrzył na mnie i uśmiechał się, poznawał mnie. Mama Mario, która stała koło mnie powiedziała:
- Muszę ci kochana powiedzieć, że maluch to wykapany tatuś. Mario po urodzeniu wyglądał identycznie. Tylko się tak nie uśmiechał.- ja odpowiedziałam:
- Ten uśmiech to ma akurat po mnie. A teraz oficjalnie przedstawiam wam wszystkim to Aiden Marco Puszczykiewicz.- wszystkim bardzo podobało się imię mojego synka proste w wymowie dla Niemców i Polaków,a to było dla mnie ważne. 

piątek, 5 września 2014

Rozdział 18

Nana
Bardzo cieszyłam się z otrzymanego wsparcia. Bardzo pokochałam tą kruszynkę, którą obecnie noszę pod sercem. Jestem już w 5 miesiącu co oznacza, że czuję już ruchy dziecka. Do końca życia będę pamiętać jak dzidziuś pierwszy raz dał o sobie znać. Grałam wtedy razem z Reusem w FIFĘ, ja grałam BVB, a on FC Barceloną. Strzeliłam Marco bramkę i odtańczyłam taniec radości. Nagle poczułam dziwne ruchy w brzuchu, wtedy uzmysłowiłam sobie, że moja perełka daje o sobie znać. Ale wracając do teraźniejszości. Byłam razem z Magdą i moim best friendem oraz Ramosem (który nadal pałał niezrozumiałą sympatią do Reusa) na spacerze i cieszyłam się promykami zimowego słońca.  Mario od miesiąca jest zawodnikiem Bayernu, wiem że to było jego marzenie aby grać pod wodzą Pepa Guardioli.   Jako jedna z niewielu zaakceptowałam jego wybór. Wszyscy użalali się nad sobą, że ich idol ich opuścił, a nikt nie pomyślał jak czuł się Marco jak dowiedział się o przenosinach Mario. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Siedziałam sobie spokojnie w domu, w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. W drzwiach ujrzałam zapłakanego Marco, powiedziałam do niego:
- Reusik co się stało?-
- Mogę wejść?-
- Jasne zapraszam, chcesz coś do picia?-
- Masz gorącą czekoladę?-
- Się robi.- udałam się do kuchni i zabrałam się za przyrządzanie tzw. "Czekolady pocieszycielki" na sam wierz gęstej czekolady dałam bitą śmietanę i wiórki kokosowe. Po chwili siedziałam obok Marco i próbowałam wydobyć z niego co się stało, że przyszedł do mnie cały zapłakany (bo to  jego nie jest normalne). W końcu po tym jak Marco wypił całą czekoladę (pomijam to, że cały się upaprał) powiedział do mnie:
- Mario przechodzi do Bayernu.- i znów wybuchł płaczem. Powiedziałam do niego:
- Żartujesz?-
- A wyglądam jakbym żartował?-
- To moja wina to wszystko moja wina.-
- Nana, ale co ty mówisz?!-
- Gdyby nie to dziecko to Mario nigdzie by nie przechodził. To moja wina to ja wszystko zniszczyłam.- teraz to ja wybuchłam płaczem. Marco cały czas mówił do mnie:
- Nana, nawet nie waż się obwiniać o to maluszka. Przez ten czas nawzajem będziemy się wspierać, co ja gadam cały czas będziemy się wspierać.- no i Marco dotrzymał słowa cały czas w razie wypadku mi pomaga. Magda mówi, że ja i Marco łamiemy stereotyp, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Dzisiaj chciałam o coś poprosić Marco jak i Magdę. Chodzi mi o to, że chcę aby oboje byli przy tym jak Junior/Juniorka będzie na ten świat przychodzić. Gdy powiedziałam o swoim pomyśle swojej mamie, ona w pełni poprał mój pomysł. Sama nie wiem czemu, ale chciałabym aby urodził się chłopczyk i był on podobny do Mario. Ale oczywiście najważniejsze jest to aby był maluch zdrowy to jest na pierwszym planie. Ale wracając do spaceru gdy mijaliśmy naszą ulubioną altankę powiedziałam do zgrai przebywającej ze mną:
- Możemy tutaj na chwilę przysiąść?- Marco od razu wszczął alarm:
- Coś się dzieje? Źle się czujesz?-
- Nie tylko mam do was prośbę i nie chcę abyś padł na środku chodnika.- na te słowa Magda od razu wybuchła śmiechem. Usiedliśmy w altanie i po chwili rozmowy poprosiłam ich o to. Mina Marco? Bezcenna. Miałam rację gdyby nie to, ze siedział na ławce to pewnie by padł na ziemię. Oczywiście oboje się zgodzili. Po chwili rozmowy wyszliśmy z altany i udaliśmy się w dalszy spacer. W pewnej chwili Marco powiedział:
- Może spuścimy na chwilę Ramosa niech sobie pobiega co?- a, że mój piesio był jak aniołek i był bardzo posłuszny szczególnie gdy był w pobliżu Marco to zgodziłam się. Po chwili pies latał już luzem po parku. Po chwili na jakiś czas zniknął nam z pola widzenia, Marco jako winowajca udał się w poszukiwanie psa. Po chwili wrócił, ale nie tylko z Ramosem, ale również z jakimś gościem który miał na głowie kaptur. Mówię do Reusa:
- Marco nie mogłeś wolniej?-
- A czemu pytasz?-
- Bo założyłam się z Madzią, że wrócisz co najmniej za 30 min.- i oboje wybuchłyśmy śmiechem z miny Reusa. Zauważyłam, że facet który przyszedł z Marco ma lekko zniszczone przez psa spodnie znaczy chyba Ramos zaczął go ciągnąć za nogawkę. Powiedziałam do Marco:
- To kogo mój piesio znalazł.- po czym odezwał się koleś w kapturze:
- Mnie.- po czym zdjął kaptur, ja momentalnie poczułam intensywniejsze kopanie maluszka jakby maluch wiedział kogo zobaczyłam. Magda powiedziała do mnie po polsku:
- Wszystko w porządku?-
- Tak tylko mały zaczął częściej zaczął kopać jakby wiedział kto przede mną stoi i ile ten ktoś mi krzywdy wyrządził.-
- Będzie inteligentna lub inteligentny po tobie bo na pewno nie po swoim ojcu.- w końcu odezwał się Marco:
- Co mówicie, bo nie ogarniam was?-
- Nic tylko mały się chyba obudził ze swojej drzemki słuchając ciebie bo zamilkłeś.- po czym zwróciłam się do gościa:
- Jak tam w Monachium Mario?- tak to był nikt inny jak Mario
- Dobrze, a co u ciebie.-
- Jak widać.- po czym uśmiechnęłam się nieśmiało:
- Ramos chyba nie cieszy się, ze mnie widzi.- w sumie Ramos zawsze się cieszył kiedy Mario do mnie przychodził, a teraz nie dość, że zniszczył mu spodnie to jeszcze warczał na niego. Magda powiedziała do mnie na ucho po polsku:
- Nie dziwię się, twój pies jednak inteligentny.- Marco to usłyszał, a że uczył się 3 po 3 polskiego to zrozumiał po czym parsknął śmiechem, powiedziałam do Mario:
- Będziesz na meczu w sobotę?-
- Tak wychodzę w podstawowej 11.-
- To bardzo dobrze, że trener ci ufa. Rozwijasz się w Bayernie widzę to po meczach, które oglądam.-
-  Oglądasz mecze Bayernu?!- w jego głosie i oczach było widać ewidentne zdziwienie i...radość.
- Aż tak cię to dziwi?- nawet nie zauważyłam jak Magda i Marco z Ramosem gdzieś się ulotnili, a ja zostałam sama z Mario. Mario powiedział:
- Usiądziemy?-
- Jasne.-
- Tak, więc czemu oglądasz mecze Bayernu skoro jesteś Borussen?-
- Szczerze chcę wiedzieć jak ci idzie u Bawarczyków, nie dziwię się, że tam poszedłeś. Z pochodzenia jesteś Bawarczykiem, więc prędzej czy później to musiało się stać.-
- Ale strasznie ciężko będzie mi grać tutaj na SIP-ie słuchając jak ponad 80 tys ludzi będzie na mnie gwizdało.-
- Ale przecież twoja dziewczyna cię wesprze.-
- Ann nie chodzi na mecze woli posiedzieć w domu albo iść na zakupy.-
- Aha, ale jakby co na boisku będzie Marco, on zawsze cię wesprze. Duet Goetzeus jest przecież niezniszczalny i uśmiechnęłam się lekko do niego, on zadał mi dość trudne pytanie:
- A ty będziesz na meczu?-
- Szczerze to nie wiem, mam wtedy USG, ale postaram się przyjść.-
- A wiesz już jaka płeć?-
- Nie i nie chcę wiedzieć dla mnie najważniejsze jest to aby było zdrowe.- szczerze dziwiła mnie ciekawość Mario. Pogadaliśmy jeszcze jakiś czas po czym Mario zaproponował mi, że podwiezie mnie do domu. zgodziłam się po czym podążyłam razem z Mario do jego samochodu. Był to dość duży biały Mercedes pomyślałam sobie "Dzięki ci panie, że to nie jest małe sportowe autko." zawsze jak z Reusem gdzieś jeździłam i brał on wtedy swojego Astona Martina miałam ochotę go zabić. Ledwo wchodziłam do tego auta. Mario odwiózł mnie pod sam dom i poczekał aż wejdę do środka po czym odjechał. W salonie siedziała już Magda z Marco przy lampce wina. Miałam nadzieję, ze zakochani mnie nie zobaczą, ale nadzieją matką głupich. Szłam na paluszkach do pokoju, ale usłyszałam za sobą głos Reusa:
- Nie tak szybko chodź tutaj do nas i opowiadaj.-

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 17

Nana 4 miesiące później
Co u mnie wydarzyło się przez te 4 miechy? Mój maluszek z każdym dniem rośnie coraz bardziej. Rodzice moi jak i zarówno rodzice Mario bardzo mnie wspierają. Zarówno pani Astrid jak i pan
Jürgen bardzo są bardzo zawiedzeni nieodpowiedzialnością swojego średniego syna. Za to Fabian i Felix bardzo się cieszą, że zostaną wujkami. Powiedziałam, żeby zaspokoić ciekawość i wątpliwości wszystkich mogę zrobić testy na ojcostwo. Co u mojego byłego chłopaka? Spotyka się z niemiecką modelką Ann-Kathrin Brömmel jest starsza od niego o 3 lata. Marco zna ją i powiedział, że ma bardzo mało w główce (od aut. bez obrazy dla fanek Ann). Relacje między Marco, a moją kuzynką bardzo się ociepliły jadnakże nadal pozostał moim wiernym przyjacielem. Mario w okienku zimowym przenosi się do FC Bayern. Doskonale wiem, że to moja wina, lecz każdy w BVB próbuje mi wmówić, że wcale tak nie jest. Kibice na każdym prawie meczu gwizdali na Mario, co nie powiem bolało mnie. Marco cały czas żartuje, że postara się o to aby być ulubionym wujkiem Juniora. Co prawda nie znam jeszcze płci dziecka dlatego też wszyscy mówią Junior. Nie raz widzę jak Mario patrzy na mnie z wściekłością w oczach i na złość całuję się z Ann na moich oczach.Jeśli chodzi o szkołę mam indywidualny tok nauczania, ponieważ rodzice bali się o mnie ze względu na jakże uroczą klasę. Co jest teraz moim marzeniem? Aby moja kruszynka urodziła się zdrowa i aby Mario uwierzył mi i poznał Juniora. 


Mario
Była na każdym treningu. Nie mogłem znieść jej widoku. Cała drużyna stała za nią murem, a ode mnie wszyscy się odwrócili. Dlatego też postanowiłem przyjąć ofertę Bayernu. Od jakiegoś czasu spotykam się z niemiecką modelką i blogerką Ann. Marco udaje, że ją toleruje, a moi rodzice i bracia nie kryją się z niechęcią do niej. Gdzieś w głębi serca nadal kochałem Nanę, ale uważałem, że to dziecko nie jest moje i Nana na wakacjach mnie zdradziła, chociaż nie odstępowałem jej na krok. Postanowiłem sobie za cel, że już z nikim nie pojadę na Ibizę. Na te wakacje jadę z Ann do Monte-Carlo. Za 2 miesiące przeprowadzam się do Monachium mam już wypatrzony super dom. Będę mieszkał razem z Ann. 

Marco
Po tym jak 4 miesiące temu zobaczyłem Mario całującego się z Ann przed stadionem coś we mnie pękło względem mojego przyjaciela. Nana wtedy o mało nie straciła dziecka. Ja już zapowiedziałem, że będę ulubionym wujkiem Juniora. Z tego co wiem Nana po porodzie chce zająć się studiami i wykonać test na ojcostwo aby udowodnić wszystkim niedowiarkom, że ojcem jej dziecka jest ten ćwok Mario. Bardzo się cieszyłem, że otrzymała takie wsparcie od swoich rodziców i rodziny Mario, którzy od razu jej uwierzyli (bo znali jej usposobienie) i od całej społeczności BVB. Kibice na meczach nie gwizdali na Mario z powodu tego, że przechodzi do Bayernu, ale dlatego, że tak postąpił z Naną. Z tego co Nana mi mówiła to chciała by być dietetykiem sportowym. Kiedy powiedziałem o tym trenerowi ten postanowił, że jak Nana ustabilizuje swoją sytuację po porodzie i skończy studia to przyjmie ją do BVB. Kiedy powiedziałem o tym Nanie ta dosłownie rzuciła mi się na szyję. Cieszyłem się, że tą wiadomością sprawię jej radość. Od 2 miesięcy spotykam się z Madzią, tak kuzynką Nany jest moim ideałem. Z wykształcenia była pedagogiem i pracowała u nas w  przedszkolu koło stadiony gdzie chodził mój siostrzeniec Niko, który bardzo lubił ciocię Meg (tak na nią mówił). Szczerze jako najlepszy przyjaciel Nany i ukochany wujek Juniora nie mogłem doczekać się aż ten brzdąc będzie tutaj z nami. Już zapowiedziałem, że będę go/ją wszystkiego uczył od chodzenia do gry w piłkę. Jeszcze tylko 5 miesięcy. Magda mówi, że to szybko zleci.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 16

Mario
Dzisiaj kolejny ważny mecz, gramy z II ligową Kolonią, mam nadzieję, że moja ukochana jak zawsze będzie nas wspierać. Ten mecz odgrywany jest w ramach Pucharu Niemiec. Gdy wybiegłem na rozgrzewkę szukałem wzrokiem mojej ukochanej. W końcu zauważyłem ją jak zawsze miała na sobie moją koszulkę, ale minę miała nie obecną, obok niej siedziała jej starsza kuzynka Magda, którą miałem okazję poznać. Gdy zeszliśmy do szatni zastanawiałem się czemu moja ukochana ma taką nie obecną minę, zawsze uśmiechała się na meczu, a teraz miała minę jakby co najmniej ktoś umarł. Po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0 po mojej bramce. Gdy strzeliłem posłałem całusa i serduszko w stronę sektora w którym siedziała Nana. Na drugą połowę wybiegłem z nowym zapasem sił chciałem sprawić, że na ustach mojej ukochanej pojawi się uśmiech. Bramkę na 2:0 strzelił Reus po mojej asyście jak zawsze wykonywaliśmy we dwóch naszą słynną cieszynkę. Była
dokładnie 90 min. meczu. Sędzia zgwizdał po raz ostatni i mogliśmy udać się do szatni. Gdy wziąłem szybki prysznic wyszedłem z szatni razem z Reusem po czym ujrzałem moją ukochaną razem ze swoją kuzynką. Reusa jakby trafił piorun po zobaczeniu Magdy. Już wiedziałem co się święci. Nana podeszła do mnie po czym przytuliła się do mnie najmocniej jak umiała po czym powiedziała:
- Gratulację kochanie.- i uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Możemy gdzieś tutaj spokojnie porozmawiać we dwoje?-
- Jasne skarbie nie ma problemu.- po czym udaliśmy się dogabinetu odnowy biologicznej, który dzisiaj nie był potrzebny.

Nana
Panicznie bałam się reakcji Mario na to co mu powiem, mam nadzieję, że mnie z tym nie zostawi. Widziałam, że Magda złapała kontakt z Reusem. Usiadłam na łóżku do odnowy biologicznej i zastanawiałam się jak powiedzieć o wszystkim Mario.Zaczęłam, więc powoli:
- Mario pamiętasz nasze wakacje na Ibizie?- bałam się cokolwiek powiedzieć z pewnością byłoby łatwiej gdyby nie to, że nie jesteśmy ze sobą x lat, a poza tym oboje jesteśmy młodzi. Mario odpowiedział:
- Kochanie jak mógłbym zapomnieć to były najlepsze wakacje w moim życiu.- po czym pocałował mnie w szyję, ja na to:
- Pamiętasz co się wtedy stało?-
- Oczywiście, że tak, a co się stało?-
- Mam mówić prosto z mostu czy wolisz, żeby powoli ci to powiedzieć?-
- Lepiej powiedz od razu kochanie.-
- Wpadliśmy.- mina Mario mówiła sama za siebie, w końcu odezwał się, ale to co od niego usłyszałam, że mnie zaskoczyło to mało powiedziane:
- To na pewno nie jest moje dziecko.- wtedy ja dałam mu kopertę ze zdjęciem dziecka, na którym było napisane, który to jest tydzień. Lecz do Mario to nie docierało powiedział:
- To na 100% nie moje dziecko. Zdradziłaś mnie podczas wakacji i teraz próbujesz mnie wrobić w dziecko. To koniec.- po czym wyszedł szybkim krokiem z gabinetu, a ja sama do siebie właściwie powiedziałam:
- Nie zdradziłam cię bo za bardzo Cię kocham.- po chwili zalałam się łzami, a do gabinetu weszła Magda w towarzystwie mojego przyjaciela Marco. Moja kuzynka powiedziała:
- I jak to przyjął?-
- A jak kór*a mógł to przyjąć?! Powiedział, że musiałam go zdradzić na Ibizie i wyszedł stąd.- Marco powiedział:
- Co się stało Nanuś?- Magda odpowiedziała mu:
- Nana jest w ciąży z Mario. Ten jej nie uwierzył i powiedział, że Nana zdradziła go na wakacjach.-
- Zabiję skurwiela.- po czym wybiegł z gabinetu, a ja dalej płakałam w ramionach kuzynki.

Marco
Wiadomość o tym, że Nana jest w ciąży zaskoczyła mnie, lecz jeszcze bardziej zaskoczyła mnie reakcja Mario. Zawsze jak gadaliśmy we dwójkę on zachwycał się pociechami kolegów z dziećmi naszych kadrowych kolegów, a teraz znaczy za 8 i pół miesiąca będzie miał swoje ten mówi, że dziewczyna go zdradziła. Nie mogłem patrzeć na zapłakaną twarz mojej przyjaciółki, więc postanowiłem jak najszybciej wyjaśnić to z moim przyjacielem. Zobaczyłem go przed stadionem, lecz nie był sam. Widok, który widziałem totalnie mnie zamurował, a w momencie wszystko ułożyłem sobie do kupy.

Magda
Rozmawiałam z Reusem gdy zobaczyłam Mario wychodzącego z gabinetu w którym był razem z Naną. Nie chciałam iść za chłopakiem lecz od razu udałam się do sali w której rozmawiali. Zobaczyłam w niej najmniej pożądany obrazek tego dnia. Nana siedziała na łóżku do odnowy biologicznej, a na podłodze było zdjęcie USG. Najbardziej jednak zszokował mnie widok Nany. Jej twarz pokrywały czarne smugi tuszu. Od razu zapytałam jak jej chłopak zareagował. Jego reakcja mnie totalnie załamała. Marco, który był przyjacielem zarówno Nany jak i Mario zapytał co się stała. Gdy powiedziałam mu co się stało wściekł się po czym wyleciał z sali i tyle go widziałyśmy. Gdy Nana się troszeczkę uspokoiła postanowiłyśmy wyjść ze stadionu i wrócić do domu. Gdy wyszłyśmy z tego jakże wielkiego budynku Nana powiedziała do mnie:
- A to drań jeden teraz to ja już rozumiem.- dobrze, że obejmowałam ją ramieniem bo po chwili zemdlała w moich ramionach. Podniosłam wzrok i zobaczyłam coś co przekreśliło u mnie Mario całkowicie. Krzyknęłam w stronę Marco, który właśnie wyjaśniał sobie coś z Mario:
- Marco chodź tutaj i mi pomóż.- Marco od razu podbiegł do mnie i zadzwonił po karetkę, ja natomiast podeszłam do szanownego pana Mario i wymierzyłam mu kobiecą sprawiedliwość waląc go z pięści w twarz po czym ten zalał się krwią. Strasznie się bałam o moją kuzynkę. Czekaliśmy z Marco na karetkę po chwili przybiegli do nas inni przyjaciele Nany z BVB, którym zarysowałam wstępny obraz sytuacji. Łukasz z Błaszczem, którzy sami mieli dzieci powiedziedzieli:
- Smark dostanie za swoje oj popamięta Łukasza Piszczka.- to były słowa Piszcza, za to Kuba:
- Spiorę go na kwaśnie jabłko myślałem, ze jest bardziej odpowiedzialny.- cieszyłam się, ze tak bardzo wstawili się za Naną i nie krytykowali jej za to, że w takim wieku zaszła w ciążę widać było, że darzą ją szczerą przyjaźnią.