Muzyka

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 19

Nana
Gdy weszłam do domu od razu spotkałam się z ciekawskimi spojrzeniami tej zakochanej dwójki. Wiedziałam już, że nie wymignę się z tej rozmowy, Reus powiedział:
- No to kochana siadaj i opowiadaj, jak było?-
- No jak miało być? Normalnie rozmowa z byłym chłopakiem.- Magda przewróciła oczami i powiedziała:
- Tja jasne i jeszcze mi powiesz, że nic nie poczułaś?-
- Tak poczułam tęsknotę i odrzucenie to chciałaś usłyszeć?!-
- No może niekoniecznie to.-
- Przepraszam, że się uniosłam, ale to może przez te huśtawki nastrojów. Junior jakby wyczuł z kim rozmawiałam strasznie kopał.- Magda na to:
- Będzie piłkarzem albo piłkarką po tatusiu.- mi momentalnie zebrały się łzy w oczach, Marco po sek. powiedział:
- Chciałaś powiedzieć, że będzie piłkarzem po wujku.-
- Dziękuję wam za wsparcie. A jak myślicie jak Ramos zareaguje na Juniora?-
- Jest łagodny, pamiętasz jak ciągnął sanki Niko i jak woził go na grzbiecie. Potem Niko mówi do mnie "Wujku kup mi takiego psa jak będę starszy."- po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Jutro czyli w sobotę miałam wizytę u lekarza miała jechać ze mną moja mama, bo Magdzie kazałam iść na mecz. Sama zapewne również na niego pójdę, ale po badaniu. Jak zawsze na mecze idę w koszulce Reusa. Sama zaprojektowałam koszulkę z numerem 30 i napisem "Götzeus" jedna połowa koszulki ma design FC Bayern, a druga BVB. Szczerze nikt nie widział projektu tej koszulki bo nie chciałam temu nikomu pokazywać. Kiedy siedziałam w poczekalni z mamą zastanawiałam się czy moja kruszynka pozna kiedykolwiek swojego tatusia. Miałam taką nadzieję. Szczerze chciałam trzymać już tą kruszynkę na rękach, ale strasznie bałam się porodu. Rozmawiałam z mamą i pytałam jej jak ona zniosła ten ból jak mnie rodziła. Powiedziała, że był przy niej mój tata, ale od razu powiedziała, że jeżeli będą ze mną Magda i Marco to lepiej to zniosę bo jak to powiedziała będę bardziej skupiona na żartach Marco. Po badaniu wyszłam z gabinetu. Z moim maleństwem było wszystko w porządku. W szpitalnej łazience przebrałam się w rzeczy potrzebne na mecz. Na policzkach namalowałam żółto-czarne serduszka. Gdy dojechałyśmy na stadion i po doczłapaniu się na trybunę dla przyjaciół i rodziny była już 56 min. było 2:1 dla gości strzelcami byli Mario i Arjen. Nie wyobrażam sobie jak bardzo kibice gwizdali na Mario. W 70 min. Marco doprowadził do wyrównania. Po strzeleniu bramki podbiegł do kamery podciągnął koszulkę gdzie po polsku było napisane "Magda kocham Cię to dla ciebie." Moja kuzynka, która siedziała tuż obok mnie siedziała z buzią otartą na oścież. Kogo jak kogo, ale Reusa nie można posądzić o brak romantyczności. Ja zrobiłam Magdzie zdjęcie po czym wstawiłam na fb z podpisem " Jak wygląda Magda po tym jak chłopak zadedykował jej bramkę? Właśnie tak." po paru min. miałam już mnóstwo like-ów. Do 90 min. był remis. Sędzia doliczył 3 min. jakieś 20 metrów od bramki Robben faulował Durma, więc do rzutu wolnego pochodził nike kto inny jak Reus. Popatrzył w oczy Neuera i strzelił. Ja z nerwów zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam ryk 80 tys. kibiców BVB Marco strzelił piękną bramkę. Piłka wpadła w samo okienko. Gdy mecz się skończył (czyli dokładnie po bramce Reusa, która nie zdążył zrobić cieszynki) wszyscy chłopacy podbiegli do linii bocznej pokazali na mnie i zrobili z rąk kołyski. Łzy popłynęły mi po policzkach jak deszcz z rynny po deszczu. Już wiem, że Junior będzie miał więcej niż dwóch wujków. To było wspaniałe.    

3 miesiące później     
Szczerze z tym moim 8-miesięcznym brzuchem czuję się jak bania. Jak tylko widzę, że Reus przyjeżdża do mnie i jego pojazdem jest Aston Martin karzę mu wrócić się do domu po terenówkę. On się tylko śmieje ja mu dam. Coraz rzadziej pojawiam się teraz na SIP-ie. Czasami tak boli mnie kręgosłup, że nie mogę wstać z łóżka. Co u Mario? Jak dla mnie ciężko, a dla niego wręcz przeciwnie. Czemu otóż mój chłopak ma już narzeczoną. Po mundialu (za 2 lata) mają brać ślub. Nie powiem boli mnie to i to bardzo. Gdy się o tym dowiedziałam uroniłam tylko jedną łzę. Czemu tylko tyle? Magda powiedziała "Kochana nie denerwuj się teraz przecież nie możesz." Prawie cały czas siedzę u Reusów sama nie wiem czemu. Może dlatego, że to oni mają być ze mną, a ja mam przeczucie, że maluszek pojawi się tutaj wcześniej niż planowano. Siedziałam sobie właśnie z Magdą, grałyśmy w Monopoly i czekałyśmy na Lamusa w sensie na Marco. W pewnym momencie poczułam tak straszny skurcz, że o mały włos nie spadłam na podłogę. W ostatniej chwili złapała mnie Magda. Powiedziała do mnie:
- Nana co się dzieje?- przez płacz powiedziałam:
- Boli!- skuliłam się kiedy poczułam kolejny skurcz. Magda pomogła mi wstać i powoli podążałyśmy w stronę garażu, co jakiś czas skulałam się z powodu skurczy. W końcu wsiadłyśmy do auta Marco na szczęście na trening Marco pojechał dzisiaj Astonem Martinem. Kiedy byłyśmy w drodze do szpitala Magda zadzwoniła do Marco i na głośnomówiącym mówiła co się dzieje. Marco powiedział, że już pędzi do szpitala. Magda cały czas miała włączone światła ostrzegawcze także kiedy jechałyśmy w mieście ponad 80 km/h policja nas nie zatrzymała. Gdy dojechałyśmy pod izbę przyjęć Magda wyskoczyła z auta jak torpeda rzucając mi tylko "Wytrzymaj jeszcze chwilę!" i poleciała po pielęgniarkę drąc japę "POMOCY!!! Moja kuzynka rodzi!!!" w pewnym momencie w bocznym lusterku dostrzegłam auto Marco po chwili w szybie zobaczyłam blondyna w stroju treningowym. Otworzył drzwi i powiedział:
- Co rodzić się zachciało?-
- Reus zamknij się tylko mi pomóż bo twoja ukochana mnie tutaj zostawiła.-
- No już ci pomagam słoneczko ty moje.- Miłosierny Marco wziął mnie ostrożnie na ręce i zaniósł mnie do środka, a tam Magda biegła w naszą stronę z pielęgniarką i z wózkiem. Pielęgniarka zawiozła mnie na salę, a Magda i Marco pędzili za nami. Gdy położyli mnie na porodówce i monitorowali częstotliwość skurczy lekarz, który wszedł do sali powiedział do mnie:
- Tam na korytarzu jest dwójka osób które z nich poprosić?-
- Oboje, proszę niech oboje tu będą już dawno ich o to prosiłam.-
- Dobrze.- odpowiedział, po czym zwrócił się do pielęgniarki:
- Proszę poprosić tych dwoje z korytarza, że pacjentka ich prosi.- po kilku min do sali weszli Magda z Marco. Kuzynka usiadła po mojej prawicy, a Marco po lewicy. Powiedziałam do nich:
- Nie zostawiajcie mnie tu samej.- Maga głaszcząc mnie po czole powiedziała:
- Nie martw się Lili nie zostawimy.- Marco powiedział:
- Trener do mnie dzwonił, że już tu jadą, a rodzice twoi i pana M. są już w drodze.-
- Boję się.- Lama na to:
- Będzie dobrze będziemy siedzieć tutaj z tobą do końca choćby kilkanaście godzin.-
- Nie dołuj mnie, że to tyle będzie trwało.- po chwili pielęgniarka powiedziała do Marco:
- Czy mógłby się pan troszkę przesunąć bo muszę pacjentce podłączyć kroplówkę.- zapytałam:
- Ale czemu?-
- To są leki przyspieszające poród. Skurcze występują regularnie co 3 minuty, a dziecko nie chce wyjść. Jeżeli nie przyspieszymy porody to może to wpłynąć źle na panią i na dziecko.- bardzo się przestraszyłam bałam się o moje maleństwo. Na twarz założyli mi maseczkę tlenową. Kiedy już jakaś ilość płynu z kroplówki była w moim organizmie lekarz powiedział:
- Jak pani powiem będzie pani przeć aż doliczę do 10.- złapałam Magdę i Marco za ręce, po czym powiedziałam do Madzi:
- Boję się o nie.- Magda mimo strachu, który widziałam w jej oczach powiedziała:
- Wszystko będzie do brze maleńka tylko słuchaj lekarzy.- potem powiedziałam do Marco:
- Jeśli mi zemdlejesz to cię zabiję i nie pozwolę ożenić się z Madzią.- ten uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Postaram się, ale niczego nie gwarantuję.- uśmiechnęłam się do niego po czym usłyszałam komendę lekarza:
- Proszę przeć!- zrobiłam jak mi kazał i momentalnie ścisnęłam rękę zarówno Magdy jak i Marco. A lekarz liczył. Gdy doliczył do 10 pozwolił mi przez kilkadziesiąt sekund odpocząć po czym znów kazał przeć, a Marco mówił mi do ucha:
- Nana dasz radę.- po drugiej porcji bólu powiedziałam:
- Matko Boska jak to boli.- po trzeciej komendzie usłyszałam płacz małego człowieczka. Lekarz powiedział:
- Już może pani odpocząć. A ten pan to tata czy?-
- Najlepszy wujek.- po czym lekarz zwrócił się do Marco:
- Chce pan przeciąć pępowinę?- Marco momentalnie zbladł,a ja do niego:
- Pamiętaj co ci mówiłam.- Marco wziął od lekarza nożyce i przeciął pępowinę. Lekarz powiedział:
- Gratuluję pani śliczny chłopczyk, zaraz go pani podamy tylko sprawdzimy czy wszystko z nim w porządku.-
- Dobrze.- Magda otarła mi pot z czoła po czym powiedziała:
- Byłaś bardzo dzielna.-
- Dzięki.- po czym zwróciłam się do Marco:
- No Marco spisałeś się, sądziłam, że wymiękniesz. Ciekawa jestem czy jak za parę lat będziesz tu z Madzią siedział to też taki dzielny będziesz.- Marco odpowiedział:
- Ja nigdy nie wymiękam.- Magda na to:
- Taa chyba, że lekarz pyta się ciebie czy chcesz pępowinę przeciąć.- po czym obie się zaśmiałyśmy.- ja powiedziałam do Marco:
- Oj chodź się przytul wujaszku.- Marco na to:
- Powiedziałaś najlepszy.- śmiejąc się nie zauważyłam, że podeszła do nas pielęgniarka z moim bobaskiem na rękach. Gdy go zobaczyłam od razu się zakochałam. Był już umyty i miał na główce niebieską czapeczkę. Uśmiechał się, a miał zamknięte oczka. Reus powiedział;
- Czekajcie muszę uwiecznić tego przystojniaka.- po czym oddalił się trochę i zrobił mi, Magdzie i Juniorowi fotkę. Po czym zapytał mnie:
- A jakie mu dasz imię?-
- Aiden (czyt. Ejden) Marco.- i zrobiłam w stronę blondyna wyszczerz.- gdy odwieźli mnie na salę do środka zwalili się wszyscy. Od rodziców moich i Mario począwszy po trenera skończywszy. Wszyscy chcieli wiedzieć jaka płeć, imię, czy wszystko ok, a ja chciałam aby przywieźli już tutaj moją kruszynkę. Gdy w końcu pielęgniarka przywiozła mojego małego księcia wszyscy zamilkli. Pielęgniarka powiedziała do mnie:
- Synek stęsknił się za panią.- podała mi go na ręce, a ten otworzył oczka i patrzył na mnie i uśmiechał się, poznawał mnie. Mama Mario, która stała koło mnie powiedziała:
- Muszę ci kochana powiedzieć, że maluch to wykapany tatuś. Mario po urodzeniu wyglądał identycznie. Tylko się tak nie uśmiechał.- ja odpowiedziałam:
- Ten uśmiech to ma akurat po mnie. A teraz oficjalnie przedstawiam wam wszystkim to Aiden Marco Puszczykiewicz.- wszystkim bardzo podobało się imię mojego synka proste w wymowie dla Niemców i Polaków,a to było dla mnie ważne. 

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Nana urodziła. Jak ja się cieszę, że wszystko poszło dobrze. Szkoda tylko, że Mario nie było przy tym.
    No, ale cóż =(
    Trochę się zawiodłam na Götze. Jak on mógł się z tą Ann zaręczyć !! Mam tylko nadzieję, że jak Marco wyśle mu zdjęcie to pożałujesz każdej swojej decyzji =(
    Dodaj szybciutko następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3 Gdzie jest ten głupi Mario?!?!

    OdpowiedzUsuń
  3. *przepraszam za spam*
    http://nothing-is-impossible-bvb-manu.blogspot.com/2014/09/rozdzia-3.html nowy rozdział po miesięcznej przerwie, zapraszam ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo... ^.^ ale słodziak.
    Rozdział przesłodki, tylko szkoda, że Mario nie było :'(
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste *.*
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń