Muzyka

piątek, 19 września 2014

Rozdział 22

Nana
Świętowaniu nie było końca. Po sesji zdjęciowej udałam się z małym do hotelu każąc Marco i Magdzie bawić się. Za to ku zaskoczeniu wszystkich do hotelu odtransportował mnie Mario. Ja niosłam torbę z rzeczami małego, a Mario niósł małego na rękach bo jak to powiedział świętowanie i picie nie jest dla niego woli być z nami mimo iż sama prosiłam go aby został i świętował zwycięstwo z drużyną, a poza tym powiedział:
- Wolę spędzać ten czas z tobą i Aidenem.- nie powiem zarobił u mnie dużego plusa. Aiden spał wtulony w szyję Mario i przykryty bluzą swojego taty. Ja już współczuję Magdzie bo Reus na pewno nie będzie trzeźwy i ona biedna będzie musiała go tachać do hotelu bo jak to Marco powie:
- Trzeba opić małego Reusa.- kiedy doszliśmy do hotelu Mario pomógł mi przebrać Aiden’a i położył go spać za to ja w tym czasie poszłam pod prysznic. 

Mario

Kiedy siedziałem tak nad łóżeczkiem mojego synka i patrzyłem na niego żałowałem każdego dnia spędzonego z dala od Nany i od Aiden’a. On jest taki kochany i uroczy. Kiedy po meczu zobaczyłem Nanę i małego coś we mnie ostatecznie pękło. Zerwałem z Ann i udałem się w stronę Nany z przygotowanym w myślach przemówieniem. Kiedy jednak nasze spojrzenia się spotkały wszystko szlag trafił. Jednak jakimś cudem wydusiłem z siebie trochę w miarę sensownych słów. Kiedy zapytałem Nanę czy mógłbym potrzymać mojego synka ta (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) podała mi go. Mały otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie i powiedział, że widział bramkę i, że była jak on to pięknie powiedział:
- Piękna.- kiedy zobaczyłem jego uśmiech, jego twarz, jego oczy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest on moją wierną kopią. Szczerze wzruszyłem się. A kiedy usłyszałem jedno zdanie z wypowiedziane przez tego uroczego malca łzy poleciały mi po policzkach mały powiedział do mnie:
- Kocham cje tatusiu.- to było najpiękniejsze zdanie jakie kiedykolwiek w życiu usłyszałem. Kiedy udałem się po medal (razem z Aiden’em) pani Angela Merkel, która również wręczała medale powiedziała do mnie:
- A co to za przystojniak?-
- To mój synek Aiden.- a mój mały syn powiedział:
- Dobly, plosę pani.- po czym schował głowę w mojej szyi, ja do niego:
- Halo przystojniaku nie wstydź się.- i uśmiechnąłem się pokrzepiająco w stronę Aiden’a. A ten zaczął swój monolog:
- A wie pani, ze mój tatja stselił blamkę dzisiaj i został moim bohatelem? I powiedział mi, ze jak dolosnę to będę lepsy nis on?- jadaczka mu się nie zamykała już wiem po kim to ma. Pani kanclerz nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się i zawiesiła na szyi Aiden’a medal, po czym powiedziała do mnie:
- Nie obrazisz się Mario?-
- Ależ skąd.- mina mojego synka była warta każdych pieniędzy. Widziałem łzy w jego oczach. Powiedziałem do niego:
- Synku, ale czemu płaczesz?-
- To ze scęścia tata bo ta pani dała mi medal Mistzostw Świata.- i znów wtulił się w moją szyję. Mając świadomość, że trzymam na rękach tak małą istotkę, która mnie kocha i ufa mi bezgranicznie było niesamowitym uczuciem. Kiedy Philip podniósł puchar w górę wszyscy skakali i cieszyli się, a ja najbardziej cieszyłem się z tego, że odzyskałem syna i może odzyskam miłość jego matki. Po powrocie do hotelu pomogłem Nanie przebrać małego w piżamkę i położyłem go do łóżeczka. Patrzyłem jak jego klatka piersiowa równomiernie unosi się i opada. Zakochałem się w tym malcu już wiedziałem czemu jest oczkiem w głowie wszystkich Borussen. W pewnym momencie z łazienki wyszła Nana. Wyglądała niesamowicie z pewnością chodziła na siłownię. Gdy tak na nią patrzyłem zakochiwałem się w niej od nowa, z trudnością powstrzymywałem się przed pocałowaniem jej. Usiedliśmy oboje na łóżku i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że Nana poszła na studia konkretnie na ratownictwo medyczne. Obecnie jest na drugim roku powiedziała, że wiele zawdzięcza moim i swoim rodzicom bo wtedy kiedy ona jest na uczelni oni zajmują się małym. Jest najlepsza na roku. Piliśmy gorącą czekoladę i rozmawialiśmy tak spędziliśmy całą noc. Nawet nie zauważyłem jak zasnęliśmy wtuleni w ciebie. Obudziłem się o 9:30 i w ramionach miałem cały mój świat. Ostrożnie wstałem i udałem się do pokoiku małego, zobaczyłem, że Aiden już nie śpi wziąłem go na ręce po czym umyłem go i znalazłem w jego walizce jakieś ubrania i ubrałem go po czym zeszliśmy ciachaczem do kuchni. Wziąłem coś dla siebie do jedzenia i wspólnymi siłami przyrządziliśmy śniadanie dla Nany. Kaszki Aiden’a zostały w pokoju wziąłem więc trochę ciepłem wody do termosu i wróciliśmy do pokoju. Śniadanie dla Nany położyłem na jej stoliku nocnym, a sam podkreślam SAM zrobiłem Aiden’owi śniadanie. Na ten posiłek składała się głównie kaszka o smaku bananowym i herbata rumiankowa. Byłem z siebie dumny jak cholera. Mały miał swój osobisty zestaw śniadaniowy od dziadka Kloppa. Siedział grzecznie w krzesełku dla dzieci i sam go karmiłem. Gdy do pokoju wszedł Reus z Magdą miałem wrażenie, ze oboje zobaczyli kosmitę w pokoju. Powiedziałem do nich:
- Co się tak patrzycie?- Marco na to:
- Ty karmisz małego?-
- Owszem umyłem go, ubrałem i właśnie teraz karmię. W sypialni śpi Nana więc bądźcie cicho.- miałem wrażenie, że wszystko idzie ku dobremu mam nadzieję, że miałem rację.         

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Uwielbiam tego bloga. Nie umiem opisać co teraz czuję, po przeczytaniu tego rozdziału. Cieszę się, że Mario jest taki opiekuńczy.
    Dodaj szybciutko następny rozdział.
    Plooooose =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze dzięki za taki pozytywny komentarz. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ooo... jakie to słodkie ❤❤
    Kochany Mario ♡.♡
    Szybko dodawaj następny rozdział.
    Proszęęęę.... ⌒.⌒

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuperrr cos przeczuwam,ze zaskoczysz mnie w nastepnym rozdziale. Czyzby mario przypomnial sobie, ze ma syna i wroci do nich??

    OdpowiedzUsuń