Nana
Świętowaniu nie było końca. Po sesji zdjęciowej udałam się z małym do hotelu każąc Marco i Magdzie bawić się. Za to ku zaskoczeniu wszystkich do hotelu odtransportował mnie Mario. Ja niosłam torbę z rzeczami małego, a Mario niósł małego na rękach bo jak to powiedział świętowanie i picie nie jest dla niego woli być z nami mimo iż sama prosiłam go aby został i świętował zwycięstwo z drużyną, a poza tym powiedział:
- Wolę spędzać ten czas z tobą i Aidenem.- nie powiem zarobił u mnie dużego plusa. Aiden spał wtulony w szyję Mario i przykryty bluzą swojego taty. Ja już współczuję Magdzie bo Reus na pewno nie będzie trzeźwy i ona biedna będzie musiała go tachać do hotelu bo jak to Marco powie:
- Trzeba opić małego Reusa.- kiedy doszliśmy do hotelu Mario pomógł mi przebrać Aiden’a i położył go spać za to ja w tym czasie poszłam pod prysznic.
Mario
Kiedy siedziałem tak nad łóżeczkiem mojego synka i patrzyłem na niego żałowałem każdego dnia spędzonego z dala od Nany i od Aiden’a. On jest taki kochany i uroczy. Kiedy po meczu zobaczyłem Nanę i małego coś we mnie ostatecznie pękło. Zerwałem z Ann i udałem się w stronę Nany z przygotowanym w myślach przemówieniem. Kiedy jednak nasze spojrzenia się spotkały wszystko szlag trafił. Jednak jakimś cudem wydusiłem z siebie trochę w miarę sensownych słów. Kiedy zapytałem Nanę czy mógłbym potrzymać mojego synka ta (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) podała mi go. Mały otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie i powiedział, że widział bramkę i, że była jak on to pięknie powiedział:
- Piękna.- kiedy zobaczyłem jego uśmiech, jego twarz, jego oczy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest on moją wierną kopią. Szczerze wzruszyłem się. A kiedy usłyszałem jedno zdanie z wypowiedziane przez tego uroczego malca łzy poleciały mi po policzkach mały powiedział do mnie:
- Kocham cje tatusiu.- to było najpiękniejsze zdanie jakie kiedykolwiek w życiu usłyszałem. Kiedy udałem się po medal (razem z Aiden’em) pani Angela Merkel, która również wręczała medale powiedziała do mnie:
- A co to za przystojniak?-
- To mój synek Aiden.- a mój mały syn powiedział:
- Dobly, plosę pani.- po czym schował głowę w mojej szyi, ja do niego:
- Halo przystojniaku nie wstydź się.- i uśmiechnąłem się pokrzepiająco w stronę Aiden’a. A ten zaczął swój monolog:
- A wie pani, ze mój tatja stselił blamkę dzisiaj i został moim bohatelem? I powiedział mi, ze jak dolosnę to będę lepsy nis on?- jadaczka mu się nie zamykała już wiem po kim to ma. Pani kanclerz nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się i zawiesiła na szyi Aiden’a medal, po czym powiedziała do mnie:
- Nie obrazisz się Mario?-
- Ależ skąd.- mina mojego synka była warta każdych pieniędzy. Widziałem łzy w jego oczach. Powiedziałem do niego:
- Synku, ale czemu płaczesz?-
- To ze scęścia tata bo ta pani dała mi medal Mistzostw Świata.- i znów wtulił się w moją szyję. Mając świadomość, że trzymam na rękach tak małą istotkę, która mnie kocha i ufa mi bezgranicznie było niesamowitym uczuciem. Kiedy Philip podniósł puchar w górę wszyscy skakali i cieszyli się, a ja najbardziej cieszyłem się z tego, że odzyskałem syna i może odzyskam miłość jego matki. Po powrocie do hotelu pomogłem Nanie przebrać małego w piżamkę i położyłem go do łóżeczka. Patrzyłem jak jego klatka piersiowa równomiernie unosi się i opada. Zakochałem się w tym malcu już wiedziałem czemu jest oczkiem w głowie wszystkich Borussen. W pewnym momencie z łazienki wyszła Nana. Wyglądała niesamowicie z pewnością chodziła na siłownię. Gdy tak na nią patrzyłem zakochiwałem się w niej od nowa, z trudnością powstrzymywałem się przed pocałowaniem jej. Usiedliśmy oboje na łóżku i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że Nana poszła na studia konkretnie na ratownictwo medyczne. Obecnie jest na drugim roku powiedziała, że wiele zawdzięcza moim i swoim rodzicom bo wtedy kiedy ona jest na uczelni oni zajmują się małym. Jest najlepsza na roku. Piliśmy gorącą czekoladę i rozmawialiśmy tak spędziliśmy całą noc. Nawet nie zauważyłem jak zasnęliśmy wtuleni w ciebie. Obudziłem się o 9:30 i w ramionach miałem cały mój świat. Ostrożnie wstałem i udałem się do pokoiku małego, zobaczyłem, że Aiden już nie śpi wziąłem go na ręce po czym umyłem go i znalazłem w jego walizce jakieś ubrania i ubrałem go po czym zeszliśmy ciachaczem do kuchni. Wziąłem coś dla siebie do jedzenia i wspólnymi siłami przyrządziliśmy śniadanie dla Nany. Kaszki Aiden’a zostały w pokoju wziąłem więc trochę ciepłem wody do termosu i wróciliśmy do pokoju. Śniadanie dla Nany położyłem na jej stoliku nocnym, a sam podkreślam SAM zrobiłem Aiden’owi śniadanie. Na ten posiłek składała się głównie kaszka o smaku bananowym i herbata rumiankowa. Byłem z siebie dumny jak cholera. Mały miał swój osobisty zestaw śniadaniowy od dziadka Kloppa. Siedział grzecznie w krzesełku dla dzieci i sam go karmiłem. Gdy do pokoju wszedł Reus z Magdą miałem wrażenie, ze oboje zobaczyli kosmitę w pokoju. Powiedziałem do nich:
- Co się tak patrzycie?- Marco na to:
- Ty karmisz małego?-
- Owszem umyłem go, ubrałem i właśnie teraz karmię. W sypialni śpi Nana więc bądźcie cicho.- miałem wrażenie, że wszystko idzie ku dobremu mam nadzieję, że miałem rację.
Rozdział świetny. Uwielbiam tego bloga. Nie umiem opisać co teraz czuję, po przeczytaniu tego rozdziału. Cieszę się, że Mario jest taki opiekuńczy.
OdpowiedzUsuńDodaj szybciutko następny rozdział.
Plooooose =)
Jak zawsze dzięki za taki pozytywny komentarz. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńOoo... jakie to słodkie ❤❤
OdpowiedzUsuńKochany Mario ♡.♡
Szybko dodawaj następny rozdział.
Proszęęęę.... ⌒.⌒
Dzięki wielkie za koma serdecznie pozdrawiam.
UsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuuuuperrr cos przeczuwam,ze zaskoczysz mnie w nastepnym rozdziale. Czyzby mario przypomnial sobie, ze ma syna i wroci do nich??
OdpowiedzUsuń