Muzyka

niedziela, 27 września 2015

Rozdział 30 cz. I

Tydzień później Mario
Odkąd dowiedziałem się, że znów zostanę ojcem nowe siły we mnie wstąpiły. Chłopaki ciągle się ze mnie nabijali, ale miałem to w nosie. Codziennie wracałem jak najszybciej do domu do żony i do córeczki. Zastanawiam się już nad wystrojem pokoiku dla mojej małej księżniczki. Ayden na wieść o siostrze bardzo się ucieszył i obiecał, że będzie pomagał mamie przy dzidziusiu. Doskonale rozumie, że na początku troszkę więcej czasu będziemy poświęcać jego siostrzyczce obiecał, że nie będzie się obrażać z tego powodu. Za 3 tygodnie Nana ma kolejną wizytę u lekarza oczywiście jako wzorowy mąż idę razem z nią. Założyłem córeczce już albumik w który będą jej wszystkie zdjęcia wraz z krótkimi opisami. Będę prowadził go do jej 18 urodzin, potem na 18 urodziny dam jej to w prezencie. Wiedziałem, że Nana będzie wybierała imię dla naszej księżniczki tuż po ślubie "umówiliśmy się"; że jeżeli będziemy mieć jeszcze dzieci to jeżeli będzie chłopczyk to ja będę wybierać imię, a jeżeli będzie to dziewczynka to imię wybiera Nana. Jutro mamy mecz z Bayerem Leverkuzen. Mam nadzieję, że strzelę bramkę, na pewno zadedykują ją mojej kruszynce. Dzisiaj po treningu mam zamiar kupić parę ciuszków dla małej. Już nie mogę się doczekać, aż ta mała istotka będzie z nami.  

-Galeria handlowa, Mario-
Chodziłem od sklepu do sklepu i szukałem ciuszków dla córeczki z żoną i synem miałem zobaczyć się przed meczem. Po dwóch godzinach wyszedłem z centrum handlowego z kilkoma rzeczami dla córeczki. Zapakowałem torby do bagażnika samochodu po czym udałem się na stadion. Poszedłem w stronę szatni i dałem się wkręcić w ploty z ostatniego tygodnia, czyli jak to mawia moja żona "Kto z kim? Za ile?" chłopaki ostatnie poruszali temat "nowej dziewczyny Cristiano Ronaldo" po mnie spływało to jak woda po kaczce. Założyłem strój na rozgrzewkę i ćwiczyłem przed meczem. Dyskretnie rozglądałem się po trybunach i w końcu zobaczyłem żonę i synka ubranych w koszulki z numerem "10" Nana miała na koszulce nasze nazwisko, a Ayden miał swoje imię. Za 10 min. mieliśmy wychodzić na boisko. Okazało się, że Ayden ma wyprowadzać mnie na boisko bardzo się z tego powodu ucieszyłem. Wziąłem synka za rączkę i powoli wychodziliśmy powoli na murawę. Ayden troszkę się stresował, powolutku przestawiał nóżkę za nóżką miał na sobie szalik BVB, a w rączce trzymał czarnego balonika którego miał puścić w odpowiednim momencie. Kiedy staliśmy już na murawie cały czas powtarzałem mu aby się nie denerwował. W końcu uśmiechnął się i zaczął energicznie machać ręką w stronę trybun. Na sam koniec prezentacji pobiegł z resztą dzieci do opiekuna dziecięcej eskorty. Kątem oka widziałem że nie idzie on w stronę Nany trochę mnie to zdziwiło. Nasza drużyna grała bardzo ofensywnie ale też dobrze grała w defensywie. W 25 minucie spotkania dostałem świetne dośrodkowanie w pole karne od Reusa i praktycznie formalnością było wpakowanie piłki do siatki. Tak też się stało. Ponad 80 tys. kibiców krzyczało moje nazwisko. Wziąłem piłkę z bramki i wpakowałem ją sobie pod koszulkę i wsadziłem kciuk do ust po czym wskazałem na Nanę. Po tej cieszynce stuknąłem się z Reusem barkami po czym wróciliśmy do gry. Na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. Trener w szatni podał nam kilka skazówek odnośnie drugiej połowy po czym z nowym zapasem sił wybiegliśmy na boisko. Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza z tą różnicą, że w II połowie strzeliłem jeszcze dwie bramki, prze co na moim koncie pojawił się hat-trick. Bramki zadedykowałem Nanie i Aydenowi. W wyśmienitych humorach schodziliśmy do szatni. Gdy weszliśmy do szatni przy zawiasach przy mojej szafce znajdowała się jakaś kartka na której znajdowało się moje imię i nazwisko. Otworzyłem złożoną kartkę i zamarłem. 

poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 29

-Parę dni później Nana-
Siedzę obecnie w biurze i zapisuję w kalendarzu najbliższe wywiady, występy w TV. Codziennie piszę z Mają. Parę dni temu miała 3 przeszczep i na razie wszystko ok. Może uda jej się wykurować na tyle aby przyjechać do nas na mecz z Bayernem, który jest za 3 miesiące. Podczas przerwy obiadowej, którą mam dzisiaj o innej porze niż Mario jadłam sałatkę z kawałkami kurczaka. Kiedy skończyła się przerwa na lunch wróciłam do  gabinetu, ponieważ musiałam wykonać kilka telefonów. Oficjalna gazeta Borussi Dortmund chciała przeprowadzić wywiad z Mario i Marco. Musiałam ustalić z redakcją kiedy chłopaki mają mieć te wywiad. Kiedy wszystko było ustalone uzmysłowiłam sobie, że w moim gabinecie jest bardzo duszno. Wstałam z krzesła aby otworzyć okno i nagle zrobiło mi się duszno i ciemno przed oczami. Musiałam przytrzymać się krzesła aby nie wylądować na ziemi. Wzięłam parę oddechów i w jednym momencie musiałam lecieć do łazienki dla personelu aby zwrócić zawartość mojego lunchu. Kiedy mój żołądek był pusty ostrożnie wstałam i przemyłam usta wodą. Powoli wróciłam do gabinetu zagotowałam sobie w czajniku wodę i zrobiłam sobie herbatę miętową, kiedy herbata się zaparzyła ostrożnie zaczęłam pić gorący napój. Kiedy chłopaki skończyli trening do mojego gabinetu jak strzała wpadł Mario z Lamą. Mój mąż zapytał mnie:
- Kochanie kto dzisiaj odbiera Aydena z przedszkola?-
- Możesz ty bo ja muszę zakupy na mieście zrobić.-
- Oczywiście, a późno wrócisz?-
- Postaram się jak najszybciej jakby co to zadzwonię. -
- Dobrze ciekawy jestem co dzisiaj mój synek porabiał w przedszkolu?-
- Może jakieś koleżanki podrywał? Marco co u Omerka?-
- Coraz lepiej wczoraj kangurowałem* go mówię ci super uczucie. Lekarze mówią, że za parę tygodni powinien opuszczać szpital.-
- To bardzo dobrze, na pewno wszystko będzie w porządku. W końcu jest synkiem Magdy.- mina Reusa? Bezcenna. 
- Ja myślałem, że miałaś na myśli, że jest taki silny po tatusiu?-
- Eeee tam faceci to słaba płeć.- no i panowie ciskają pioruny z oczu, Mario na to?
- A jakie masz na to dowody?-
- Kochanie powiedz mi kto mdleje na porodach? Faceci. Kto rodzi? Kobiety. Kiedyś przeprowadzono badania w których facetów podłączono do maszyny która emitowała bóle porodowe, faceci byli świetni.-
- No dobra kochanie ale to tylko w kwestii porodów.-
- A jak ci idzie planowanie budowy domku dla Aydena?-
- Projekt już jest.-
- Człowieku przez twoje opóźnienie zamiast domku na urodziny kupiliśmy mu Ferrari dla dzieci.-
- Ale się cieszył.- 
- Dobra już się nie odzywam, pamiętacie, że w przyszłym tygodniu macie wywiad dla tej gazety o której wam mówiłam?-
- Tak, kochanie.-
- Dobrze to ty idź po Aydena, a ty Marco teraz pewnie do szpitala?-
- Tak, to ja lecę do zo.- kiedy chłopaki wyszli ja miałam jeszcze zostać w pracy 30 min. po pracy pojechałam na zakupy i do lekarza. Miałam pewne podejrzenia odnośnie mojego słabego samopoczucia, więc postanowiłam to sprawdzić. Zaparkowałam mojego Mercedesa
pod prywatną kliniką ginekologiczną. Miałam pewność, że w razie wypadku żaden paparazzi nie zrobi mi zdjęcia. Z siedzenia pasażera wzięłam torebkę i skierowałam się do drzwi wejściowych do kliniki. Na recepcji siedziała miła młoda pielęgniarka zapytałam jej czy mogę mieć dzisiaj wizytę i doktora Kruegera. Pielęgniarka poprosiła mnie o dowód tożsamości kiedy zobaczyła nazwisko od razu zaczęła szukać folderu doktora i czy jest możliwość "wepchnięcia" mnie między dwie pacjentki. Po chwili powiedziała do mnie:
- Akurat jedna pacjentka odwołała dzisiejszą wizytę, więc za ok. 20 min. można wejść do doktora Kruegera. Ma pani kartotekę?-
- Tak, powinna być.-
- Już szukam.- odsunęła się od biurka i szukała mojej kartoteki po chwili podała mi grubą kopertę z moim imieniem i nazwiskiem i powiedziała:
- Proszę bardzo, pan doktor panią zawoła.-
- Dziękuję bardzo.- usiadłam w poczekalni i wzięłam ze stolika pierwszą lepszą gazetą. Po ok 15 min. usłyszałam moje nazwisko weszłam do gabinetu, przywitałam się z lekarzem i usiadłam na krześle. Po krótkiej rozmowie lekarz poprosił abym położyła się na leżance, po chwili koło mnie usiadł doktor i włączył ultrasonograf. Podwinęłam nieco bluzkę do góry a na moim brzuchu pojawił się specjalny żel. Lekarz zaczął jeździć jakimś narzędziem po moim brzuchu po czym odwrócił ekran w moją stronę i powiedział:
- Miałaś rację to końcówka 3 miesiąca chcesz posłuchać serduszka?-
- Tak.- po chwili usłyszałam głośne stukanie było to serduszko mojego maluszka. Zapytałam lekarza:
- A wiadomo jaka płeć?-
- Na 80% dziewczynka.- uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam "Mario będzie miał księżniczkę do rozpieszczania." Mój mąż bardzo chciał mieć córeczkę. Lekarz wydrukował mi zdjęcie maleństwa i przepisał mi kilka lekarstw i wyznaczył mi termin następnej wizyty. Wracając do domu wstąpiłam do galerii handlowej mijałam właśnie sklep z artykułami dla dzieci pochodziłam chwilę po sklepie i w końcu znalazłam to czego szukałam mianowicie malutkich bucików
do tego dokupiłam jeszcze torbeczkę na prezenty. Kupiłam w aptece kilka niezbędnych leków, które wypisał mi lekarz. W końcu wróciłam do domu. Mario był w kuchni i gotował obiad Ayden spał z Ramosem na kanapie w salonie Mario zrobił im zdjęcie i ustawił sobie na tapecie i wstawił na Instagrama i Facebooka. Wzięłam ostrożnie synka i zaniosłam go do łóżka w jego pokoju. Wróciłam do jadalni gdzie na stole stały dwa talerze z makaronem ze szpinakiem do tego sok z wiśni i jabłek ze spiżarni mamy Mario. Po obiedzie usiedliśmy na kanapie rozmawiając na temat dzisiejszego dnia. W pewnym momencie zostawiłam męża samego w salonie a sama poszłam do korytarza i z torebki wyjęłam torebeczkę z kopertą w której było zdjęcie naszej córeczki i bucikami. Wróciłam do salonu i usiadłam obok Mario. Mąż nie zauważył, że mam coś na plecami. Usiadłam bokiem do męża i powiedziałam do Mario:
- Kochanie mam dla ciebie niespodziankę.-
- Tak, a jaką?-
- Zgadnij, której ręce.-
- Yyyy prawa.- wystawiłam przed siebie prawą rękę w której była torebka, Mario wziął w rękę torebkę i zajrzał do środka. Wyciągnął kopertę i otworzył. Nad zdjęciem był napis:
Na 80% będę dziewczynką. Za 6 miesięcy będę z wami, kocham Cię tatusiu.
 Mario wyciągnął z torebki buciki i popatrzył na mnie ze łzami w oczach i powiedział do mnie:
- Kochanie? Naprawdę będziemy mieli córeczkę?-
- Córeczkę na 80%, ale na pewno będziemy mieli dzidziusia.- Mario przytulił mnie po czym podniósł nieco moją koszulkę i powiedział:
- Cześć księżniczko to ja twój tatuś. Razem z mamusią, twoim braciszkiem i z pieskiem czekamy na ciebie.- po czym pocałował mnie lekko w brzuch i uśmiechnął się do mnie. Razem udaliśmy się do sypialni i odpłynęliśmy do krainy snów. To był ciekawy dzień.
--------------------------------------------------------------------------------
* Kangurowanie - to metoda pozwalająca na trzymanie dziecka skóra przy skórze, klatką piersiową do klatki piersiowej. Podczas kangurowania dziecko słyszy bicie naszego serca, jest kołysane dzięki ruchom naszej klatki piersiowej, czuje nasz zapach oraz jest ogrzewane naszym ciepłem. Dzięki temu czuje się bezpieczne. 



wtorek, 15 września 2015

Rozdział 28

Jakiś czas później Nana
Mój synek bardzo chętnie chodził do przedszkola. Od tygodnia pracuję jako rzecznik prasowy BVB. Do mnie dzwonią osoby, które chcą przeprowadzić wywiad z kimś z drużyny. Do mojego gabinetu przychodzą również listy od fanów. Każdy z chłopaków ma swój karton z imieniem, nazwiskiem oraz numerem z jakim gra. Również trener ma swoje pudełko. Dziennie przychodzi ok 500 listów. Ja czytam tylko te do Mario i Marco. Poprosili mnie o to i mimo moich protestów otwierałam ich listy. Pracowałam od 9:00 do 19:00 nie przeszkadzało mi to bo lubiłam moją pracę. Na szczęście moja sytuacja rodzinna nie ucierpiała przez moją pracę. Do pracy przynosiłam lunch-boxy po treningu Mario przyprowadzał do mnie Aydena i we trójkę szliśmy na stołówkę i jedliśmy obiad. Czasami brał Aydena ze sobą do domu, a czasami synek zostawał ze mną. Wszyscy w klubie byli zadowoleni z mojej pracy, bardzo mnie to cieszyło. Za nie długo nasz synek będzie obchodził 3 urodziny. Zastanawiamy się z Mario co mu kupić chcieliśmy żeby miał to na długo i nie znudziło mu się po kilku dniach. Ja myślałam nad jakąś grą integracyjną a Mario wymyślił...UWAGA!!! DOMEK NA DRZEWIE I O ZGROZO ON SAM CHCE GO ZBUDOWAĆ!!!! Po długiej dyskusji poparłam pomysł Mario pod warunkiem, że zapewni Młodemu wszystkie potrzebne zabezpieczenia. Siedziałam dzisiaj w pracy i segregowałam listy. Jak zawsze listy do Marco i Mario czytałam i odkładałam na osobne kupki. Jeden z listów do Mario bardzo mnie zaciekawił i wzruszył, brzmiał on:
Witam mam na imię Teresa, nie będę się przyznawać do wieku. Moja siostrzenica - Maja jest wielką fanką Borussi Dortmund. Potrafi wymienić cały skład drużyny od początku istnienia. Ogląda każdy mecz Borussi. Bardzo lubi Polskie Trio, Marco i ciebie, jednak on zawsze powtarza, że drużyna to nie tylko zawodnicy, ale także trener, fizjoterapeuci i przede wszystkim kibice. Jej największym marzeniem jest obejrzenie meczu na stadionie Signal Iduna Park, jednakże jej choroba ją jest białaczka nie pozwala jej na to. Maja musi być pod ścisłą kontrolą lekarzy. Za dwa tygodnie (28.09.2015) będzie obchodzić swoje 18 urodziny. Miesiąc temu Maja miała mieć trzeci przeszczep szpiku (dwa wcześniejsze zostały odrzucone).Niestety dawca, który zadeklarował się oddać swój szpik zrezygnował. Nieustannie trwają poszukiwania dawcy dla Mai jej koledzy z klasy i ze szkoły chętnie oddają krew i rejestrują się w bazie dawców szpiku oraz organizują zbiórki pieniędzy aby Maja mogła otrzymywać potrzebne leki. Przejdę teraz do sedna mojej prośby, wiem, że proszę o dużo. Czy mógłbyś nagrać wraz z drużyną życzenia urodzinowe dla Mai. Jeżeli zgodzisz się wyślij życzenia na podany adres mail: teresa.kowalska@gmail.com


Z poważaniem Teresa Kowalska. Instytut Matki i Dziecka w Warszawie.

Byłam w głębokim poruszeniu po przeczytaniu listy wiele łez poleciało na tą kartkę papieru. Postanowiłam bezzwłocznie pokazać ten list chłopakom i trenerowi. Popatrzyłam przez okno na murawę aby sprawdzić co robią chłopaki. Dzięki Bogu mieli przerwę. Pędzikiem pobiegłam na murawę i powiedziałam do trenera:
- Panie Juergenie mam sprawę nie cierpiącą zwłoki.-
- Co się stało?- od razu zebrali się wszyscy piłkarze. Wytłumaczyłam im o co chodzi, po czym powiedziałam:

- Trenerze czy w tym tygodniu gramy jakiś ważny mecz?-
- Nie, ten tydzień oraz weekend mamy wolny.-
- Wpadłam na szalony pomysł, wiem, że jest wiele dzieci z taką chorobą jaką ma Maja i nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale pomyślałam, że może wysłałby pan kilku zawodników do Polski z wizytą u Maji upieczemy jej healthy tort i damy kilka gadżetów z BVB oczywiście z autografami.- trener popatrzył na mnie i po chwili powiedział:
- Nana mówiłem ci jak się cieszę, że u nas pracujesz?-
- Parę razy mi to trener mówił.-
- To jeszcze raz Ci mówię, Nana dziękuję, że u nas pracujesz. Mam jednak lepszy pomysł. Skontaktuj się z tą ciocią tej Mai i powiedz, że w najbliższy piątek cała Borussia Dortmund odwiedzi tą młodą kibickę w szpitalu, tylko to musi  być totalna niespodzianka trzeba to uzgodnić z personelem medycznym.- w wymianę zdań wszedł Mario:
- A może by tak napisać do tej kobiety żeby lekarze powiedzieli Mai, że jedzie na jakieś badania i my będziemy czekać w jakiejś sali i jak dziewczyna wejdzie to krzykniemy niespodzianka? Urządzimy salę do badań w imprezowy osiemnastkowy pokój.- trener na to do Mario:
- Mario wybacz, że wcześniej nie doceniałem twojego intelektu.- i wszyscy z wyjątkiem Mario zaczęli się śmiać. Kiedy obgadaliśmy wszystkie szczegóły wróciłam d gabinetu i napisałam maila do cioci Mai w którym wszystko po krótce przedstawiłam i poprosiłam o telefon kontaktowy. Odpisała mi po 20 min. była zaszokowana, że piłkarze postanowili po części spełnić marzenie Mai w mailu dostałam również telefon kontaktowy do pani Teresy i rodziców Mai, którzy również zostali wtajemniczeni w nasz "szatański" plan. Trener kazał piłkarzom wymyślić jakiś fajny prezent dla jubilatki ja z Anią Lewandowską miałam za zadanie upiec tort. Mario i ja zdecydowaliśmy, że Ayden pojedzie do rodziców Mario na czas naszego wyjazdu. 

-Dzień wylotu do Polski, Nana-

Dzisiaj  wylatujemy do Polski. Wylot z lotniska w Dortmundzie przewidywany jest na godz. 7:30 razem z Anią przygotowałyśmy tort dla naszej jubilatki oczywiście z BVB :) włożyłam go do lodówki na noc po czym rano włożyłam go do specjalnej lodówki podróżnej. O 6:30 wszyscy mieliśmy być na lotnisku. Personel szpitala był o wszystkim poinformowany. Podczas naszej wizyty nad bezpieczeństwem Mai będzie czuwał lekarz i pielęgniarka. 
kiedy wszystko będzie przygotowane mam napisać sms-a do pani Teresy i powiedzieć, że mogą już przyjść. Na miejscu byliśmy ok 9:30. Od razu zaprowadzono nas do sali przeznaczonej na przyjęcie urodzinowe Mai. Chłopcy wzięli się za dekorowanie sali a ja wszystkim kierowałam. Był stół z przekąskami tort był w centralnym miejscu, a chłopcy spoza Polski uczyli się śpiewać sto lat. Ja miałam pełnić rolę tłumacza jak widziałam Pierre'a jak próbował coś po polsku powiedzieć to doszłam do wniosku, że muszę go nagrać. Kiedy już wszystko w 100% było gotowe napisałam sms-a do pani Teresy
Wszystko gotowe.

Tyle jej wystarczyło cały czas musiałam uspokajać chłopaków po jakiś 10 min. usłyszałam głosy:
- Co to mam mieć za badanie?- to była zapewne Maja. Chłopcy momentalnie spoważnieli, zgasiliśmy światło, a Kuba zapalił lamki choinkowe których kolorowe światło oświetliło całe pomieszczenie. Kilka sek. później do sali wjechała na wózku Maja w towarzystwie rodziców, cioci oraz lekarza i pielęgniarki. Maja miała na oczach opaskę a na głowie chustkę z BVB. Kiedy ciocia zdjęła Mai opaskę dziewczyna była w takim szoku, że się popłakała. Podeszłam do niej przytuliłam się do niej i powiedziałam:
- Wszystkiego najlepszego Maja.- dziewczyna przez płacz powiedziała:
- Dziękuję.- potem każdy z piłkarzy podchodził do Mai i składał jej życzenia i dawał prezent. Potem wzięliśmy się za krojenie tortu każdy z nas rozmawiał z Mają tyle ile dziewczyna potrzebowała. Trener powiedział do niej, że jak będzie z nią lepiej to w imieniu klubu zaprasza ją oraz jej rodziców i ciocię do Dortmundu na mecz. Maja ma się ze mną skontaktować kiedy będzie w stanie podróżować. Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć i autografów. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Po weekendzie spędzonym w Polsce wróciliśmy do Dortmundu bogaci o nowe doświadczenia chłopaki dużo rozmawiali o Mai. Było w jej oczach widać wolę walki z chorobą. Wszyscy trzymaliśmy za nią kciuki pani Teresa obiecała mi, że będzie systematycznie pisać co u Mai. W przyszły weekend Mario ma zamiar brać się za budowanie domku dla Aydena. Ciekawa jestem ile palców sobie zrani przy wbijaniu gwoździ. Kiedy wieczorem weszłam na fb zobaczyłam że na profilu każdego z piłkarzy BVB zamieszczone jest zdjęcie z wizyty u Mai i krótkie sprawozdanie ze spotkania z dziewczyną. Okazało się też, że Wszyscy chłopacy trener również zaczęli obserwować Maję na Instagramie ja również postanowiłam pójść śladem panów i zaczęłam obserwować Maję na Inscie za moim przykładem poszły wszystkie WAG's BVB. Ciekawa jestem jaką minę miała Maja gdy widziała kto zaczął ją obserwować. Sama zaprosiłam Maję na fb po 5 min od zaakceptowania zaproszenia dostałam wiadomość od Mai:
- Nana jestem ci bardzo wdzięczna za to, że spełniłaś moje marzenie. Trener mi powiedział, że to ty zasugerowałaś przyjazd chłopaków do Polski. Będę ci za to wdzięczna do końca życia. Do teraz myślę, że to był tylko sen ale gdy patrzę w telefon i na te rzeczy które od was dostałam wiem, że to prawda, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Ja już muszę iść spać, jeszcze raz wam dziękuję.- pokazałam Mario tą wiadomość ten uśmiechnął się do mnie, zamknął mi laptopa po czym zgasił światło w sypialni i "kazał" mi iść spać. 

piątek, 11 września 2015

Rozdział 27

Na początku pragnę bardzo przeprosić za tak długą nieobecność. Po pierwsze jestem obecnie na studiach i naprawdę jest ciężko, a po drugie mało pomysłów przychodzi mi do głowy. Naprawdę bardzo was przepraszam i liczę na zrozumienie, a teraz zapraszam na nowy rozdział.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

-Nana-

Mój chrześniak był taki maleńki i kruchy. Nawet mój Aiden nie był taki malutki. Pozwolono mi go dotknąć, jego skóra była gładziutka, gdy głaskałam go po dłoni złapał mnie za palec i nie chciał puścić. Mój synek oczywiście bardzo chciał poznać kuzyna, ale oczywiście nie mógł przyjść na oddział, lecz razem z Mario obiecaliśmy, że pokarzemy mu zdjęcia Omerka. Razem z Mario wróciliśmy na kilka godzin do domu aby coś zjeść, przespać się i pobyć trochę z naszym synkiem. Do domu wróciliśmy o 5:30 nad ranem w naszym domu byli już rodzice Mario, którzy zostali z naszym synkiem aby go pilnować.  Czy wspominałam, że mały Aiden jest oczkiem w głowie dziadków? Nie? To już mówię. Tata Mario prawie codziennie bierze go na spacery i do parku, na plac zabaw i uczy jak założyć Mario siatę. Nosi go na barana a mały wtedy mówi, że jest panem świata. Od września mamy zamiar zapisać małego do przedszkola, aby odciążyć trochę naszych rodziców, poza tym ja chciałabym znaleźć pracę, obroniłam licencjat, a teraz idę na magisterkę lecz chcę znaleźć jakąś pracę. Mario powiedział mi, że zorientuje się u siebie w klubie czy będzie jakaś fucha dla mnie, lecz ja nie uznaje nepotyzmu, lecz mój mąż miał bardzo zabawny argument mianowicie powiedział:
- Ale ja chciałbym abyś pracowała jak najbliżej mnie.- po kilku tygodniach ględzenia Mario o to abym zgodziła się na rozmowę kwalifikacyjną na SIP zgodziłam się. Lecz wracając do Marco, Lama siedziała codziennie w szpitalu po parę godzin. Zaniedbał nieco treningi, ale nikt w Borussi nie miał do niego pretensji. Wręcz przeciwnie codziennie ktoś po treningu szedł do szpitala aby chociaż na chwilę zmienić Marco w posiadówce na neonatologii. Magda również chodziła często do Omerka. Musiała jeszcze zostać tydzień w szpitalu. Zawsze jak wychodziłam z domu do Magdy i Omerka mój synek dawał mi laurkę dla cioci. Magda zawsze się uśmiechała jak widziała dzieło Aydena. Starałam się ją wspierać najbardziej jak tylko mogłam.

-2 Tygodnie później, Nana-

Magda teoretycznie wyszła już ze szpitala, ale całymi dniami siedziała przed salą w której leżał Omerek. Dzisiaj akurat ja dotrzymywałam jej towarzystwa. Lekarze ustawili inkubator Omerka pod samą szybę abyśmy mieli na niego dobry widok nie wchodząc do sali. W pewnym momencie do mnie i do Magdy wyszedł lekarz i poprosił nas do sali. Poprosił Magdę aby ta usiadła w fotelu obok inkubatora i po chwili otworzył inkubator i na klatce Magdy położył Omerka. Powiedział, że kontakt skóra w skórę z matką może poprawić samopoczucie Omerka. Kiedy mały poczuł znajomy dotyk ufnie wtulił się w Magdę i leciutko uśmiechnął się. Musiałam to uwiecznić, to był piękny obrazek. Zdjęcie z podpisem "Nie ma jak u mamy" od razu wysłałam do Reusa i Mario. Lekarz pozwolił Magdzie trzymać małego jeszcze jakieś 10 min. po czym znów musiałyśmy opuścić salę. Kiedy usiadłyśmy już na krzesełkach w korytarzu Magda powiedziała do mnie:
- Widziałaś te wszystkie rurki i aparaturę? Dlaczego on musi tak cierpieć?-
- Widziałam, ale widziałam również jego uśmiech kiedy go przytuliłaś. Wierzę w mojego chrześniaka i mam nadzieję, że jest równie silny co jego rodzice.- po ok. 2 godz. siedzenia na korytarzu pojawili się nasi mężczyźni. Opowiedziałyśmy im co mówił nam lekarz a Marco był zdziwiony, że lekarz wyjął małego z inkubatora. Późnym wieczorem ja i Mario wróciliśmy do domu. Jutro musiałam z małym iść do przedszkola aby go zapisać. Razem z Mario wybraliśmy przedszkole blisko SIP. Mam nadzieję, że małemu się spodoba.

- Następny dzień, Mario-

Dzisiaj od rana do popołudnia trening "Boże za co?" Nana miała dzisiaj iść zapisać naszego synka do przedszkola. Już czekam na te dnie kiedy po treningu pójdę po mojego synka wejdę do sali dla 2-latków i usłyszę "Tata!!!" i potem te opowiadania: " Tata poznałem dużo dzieci, bawiliśmy się itp." i potem akademie z okazji Dnia Ojca. Nana ma przyjść dzisiaj do trenera i pogadać z nim w sprawie pracy to coś na zasadzie rzecznika prasowego BVB, będzie robiła z nami wywiady itp. Wieczorem wróciłem do domu ledwo żywy, ale słysząc rozmowy Nany i Aydena od razu udałem się prawie pędem do kuchni, przywitałem się z żoną pocałunkiem i ucałowałem syna w główkę. Po czym usiadłem przy stole i czekałem na obiado - kolację. Kiedy Ayden był już w łóżku i spał jak aniołek ja siedziałem w salonie. Nana czytała zawsze Aydenowi bajki na dobranoc albo sama coś wymyślała. Kiedy oglądałem wiadomości z kraju i ze świata poczułem na barkach znajomy dotyk dłoni mojej żony. Po paru sek. usłyszałem:
- Kochanie jesteś zmęczony po treningu masz ochotę na kąpiel przygotuję ci wszystko, hmmmm?-
- Z chęcią o ile mi potowarzyszysz.-
- Oczywiście, idź do sypialni ja wszystko przygotuję.- udałem się do sypialni i po kilkunastu min. zostałem zawołany przez żonę do łazienki. Oczywiście był też szampan, truskawki i kieliszki. No cóż muszę to Nanie oddać, że jest romantyczką. Trzeba się jakoś ukochanej zrewanżować. Nie dość, że Nana zajmuje się małym to jeszcze znajduje czas aby zająć się mną, muszę ją jakoś odciążyć. Siedzieliśmy w wannie ponad godzinę pominę to, że potem trzeba było sprzątać łazienkę (znaczy ja sprzątałem bo ja ją wylałem) koło godz. 23:30 leżałem już z żoną w łóżku, przytuliłem się do niej i odpłynąłem w krainę marzeń sennych.