Muzyka

niedziela, 27 września 2015

Rozdział 30 cz. I

Tydzień później Mario
Odkąd dowiedziałem się, że znów zostanę ojcem nowe siły we mnie wstąpiły. Chłopaki ciągle się ze mnie nabijali, ale miałem to w nosie. Codziennie wracałem jak najszybciej do domu do żony i do córeczki. Zastanawiam się już nad wystrojem pokoiku dla mojej małej księżniczki. Ayden na wieść o siostrze bardzo się ucieszył i obiecał, że będzie pomagał mamie przy dzidziusiu. Doskonale rozumie, że na początku troszkę więcej czasu będziemy poświęcać jego siostrzyczce obiecał, że nie będzie się obrażać z tego powodu. Za 3 tygodnie Nana ma kolejną wizytę u lekarza oczywiście jako wzorowy mąż idę razem z nią. Założyłem córeczce już albumik w który będą jej wszystkie zdjęcia wraz z krótkimi opisami. Będę prowadził go do jej 18 urodzin, potem na 18 urodziny dam jej to w prezencie. Wiedziałem, że Nana będzie wybierała imię dla naszej księżniczki tuż po ślubie "umówiliśmy się"; że jeżeli będziemy mieć jeszcze dzieci to jeżeli będzie chłopczyk to ja będę wybierać imię, a jeżeli będzie to dziewczynka to imię wybiera Nana. Jutro mamy mecz z Bayerem Leverkuzen. Mam nadzieję, że strzelę bramkę, na pewno zadedykują ją mojej kruszynce. Dzisiaj po treningu mam zamiar kupić parę ciuszków dla małej. Już nie mogę się doczekać, aż ta mała istotka będzie z nami.  

-Galeria handlowa, Mario-
Chodziłem od sklepu do sklepu i szukałem ciuszków dla córeczki z żoną i synem miałem zobaczyć się przed meczem. Po dwóch godzinach wyszedłem z centrum handlowego z kilkoma rzeczami dla córeczki. Zapakowałem torby do bagażnika samochodu po czym udałem się na stadion. Poszedłem w stronę szatni i dałem się wkręcić w ploty z ostatniego tygodnia, czyli jak to mawia moja żona "Kto z kim? Za ile?" chłopaki ostatnie poruszali temat "nowej dziewczyny Cristiano Ronaldo" po mnie spływało to jak woda po kaczce. Założyłem strój na rozgrzewkę i ćwiczyłem przed meczem. Dyskretnie rozglądałem się po trybunach i w końcu zobaczyłem żonę i synka ubranych w koszulki z numerem "10" Nana miała na koszulce nasze nazwisko, a Ayden miał swoje imię. Za 10 min. mieliśmy wychodzić na boisko. Okazało się, że Ayden ma wyprowadzać mnie na boisko bardzo się z tego powodu ucieszyłem. Wziąłem synka za rączkę i powoli wychodziliśmy powoli na murawę. Ayden troszkę się stresował, powolutku przestawiał nóżkę za nóżką miał na sobie szalik BVB, a w rączce trzymał czarnego balonika którego miał puścić w odpowiednim momencie. Kiedy staliśmy już na murawie cały czas powtarzałem mu aby się nie denerwował. W końcu uśmiechnął się i zaczął energicznie machać ręką w stronę trybun. Na sam koniec prezentacji pobiegł z resztą dzieci do opiekuna dziecięcej eskorty. Kątem oka widziałem że nie idzie on w stronę Nany trochę mnie to zdziwiło. Nasza drużyna grała bardzo ofensywnie ale też dobrze grała w defensywie. W 25 minucie spotkania dostałem świetne dośrodkowanie w pole karne od Reusa i praktycznie formalnością było wpakowanie piłki do siatki. Tak też się stało. Ponad 80 tys. kibiców krzyczało moje nazwisko. Wziąłem piłkę z bramki i wpakowałem ją sobie pod koszulkę i wsadziłem kciuk do ust po czym wskazałem na Nanę. Po tej cieszynce stuknąłem się z Reusem barkami po czym wróciliśmy do gry. Na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. Trener w szatni podał nam kilka skazówek odnośnie drugiej połowy po czym z nowym zapasem sił wybiegliśmy na boisko. Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza z tą różnicą, że w II połowie strzeliłem jeszcze dwie bramki, prze co na moim koncie pojawił się hat-trick. Bramki zadedykowałem Nanie i Aydenowi. W wyśmienitych humorach schodziliśmy do szatni. Gdy weszliśmy do szatni przy zawiasach przy mojej szafce znajdowała się jakaś kartka na której znajdowało się moje imię i nazwisko. Otworzyłem złożoną kartkę i zamarłem. 

4 komentarze:

  1. Ktoś porwał małego? Czyżby to była prawda?
    Po reakcji Mario sądzę, że niestety tak...
    Już mu współczuję. Jeszce mała w drodze..oby nic złego się nie stało...
    Weny kochana!
    Czekam już na 30 cz. II :))))
    I zapraszam do siebie na 27:)
    http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/10/dwadziescia-siedem.html
    Buziaki!;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za koma. Zastanawiam się czy jest sens pisania bo maleje liczba wyświetleń i komentarzy. W każdym bądź razie dziękuję za koma pozdrawiam

      Usuń
  2. Coooooo??? Kto śmiał i porwał małego Aydena? Mam nadzieję, że Mario, razem z ekipą znajdą, go bez policji. Kochana pisz tego, bloga jest GENIALNY. I czekam na wyjaśnienie sprawy.
    P.S. W wolnej chwili zapraszam do siebie na świeżą 18-stkę, tak jak na razie powróciłam http://wiktoria-marco.blogspot.com/
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już lecę do ciebie na nowy rozdział zapraszam na II część tego rozdziału i liczę, że jego też skomentujesz :)

      Usuń